„Gra o tron” to, mimo fatalnego końca, prawdziwy popkulturowy fenomen i jeden z najpopularniejszych seriali w dziejach. Po zakończeniu adaptacji „Pieśni Lodu i Ognia”, która przypominam zniknęła z naszych ekranów w maju 2019 roku, HBO wiązało z tym uniwersum wielkie plany i nadzieje. Zapowiedziano szereg spin-offów, a pierwszym z nich miał być „Blood Moon”, zabierający nas do czasów Długiej Nocy. Projekt pochłonął jednak olbrzymie pieniądze (odcinek pilotażowy kosztował aż 30 milinów dolarów) i nie zadowolił decydentów, co zaowocowało skasowaniem go na wczesnym etapie produkcji.
Następną próbą wskrzeszenia ekranowej wersji Westeros był „Ród smoka” – prequel nakreślający nam losy rodu Targaryenów w najczarniejszej godzinie ich rządów. Pierwszy sezon zgarnął przychylne recenzje, cieszył się wysoką oglądalnością (którą przebiło dopiero „The Last of Us”) i na nowo rozpalił miłość fanów do świata wykreowanego przez George’a R. R. Martina. Czy to jednak nie wystarczyło?
Nie będzie kolejnych spin-offów „Gry o tron”? Pojawiły się niepokojące przecieki
„Ród smoka” miał być dopiero początkiem. W kuluarach HBO pracowano bowiem nad szeregiem kolejnych spin-offów. Pierwszy z nich miał nas zabrać wprost do najpodlejszych zakamarków Królewskiej Przystani, ale szybko odpadł w przedbiegach. Na tapecie pozostały zatem „10,000 Ships” o księżniczce Nymerii, która poprowadziła Rhoynarów do Dorne, „The Sea Snake” o słynnych 9 wyprawach Corlysa Velaryona (tego, którego poznaliśmy już w „Rodzie smoka”), oraz sequel o dalszych losach Jona Snow. Los ostatniego z nich wciąż jest nieznany, ale najnowsze przecieki wskazują, że pierwsze dwa poszły pod nóż.
Na stronie Startling, Inc. – firmy, której właściciel jest wieloletnim współpracownikiem Martina – zniknęły wszelkie informacje na temat rzeczonych seriali. To zaowocowało spekulacjami, że HBO porzuciło plany na ich realizację.
Czy to oznacza, że wraz z „Rodem smoka” zakończy się nasza przygoda z krainą Westeros? Istnieje taka możliwość, ale osobiście nie popadałabym jeszcze w taki fatalizm. Włodarze platformy, wraz z Martinem, który podpisał z nimi wieloletnią umowę, wciąż kombinują nad dalszą ekspansją rzeczonego uniwersum. Porzucone seriale zastąpić mogą nowe, bardziej obiecujące pomysły, a na uwagę zasługuje również fakt, że „Ród smoka” okazał się przecież wielkim hitem. Nie zabija się kury znoszącej złote jaja, zatem nie stawiałabym jeszcze krzyżyka na Siedmiu Królestwach.
Polecany artykuł:
„Ród smoka” – kiedy 2. sezon i co zobaczymy w nowych odcinkach?
Data premiery 2. sezonu nie jest obecnie znana, ale przewiduje się, że Targaryenowie ze swoją wojną i smokami mogą do nas powrócić w okolicach połowy 2024 roku. Zdjęcia do nowych odcinków wystartują z początkiem kwietnia, a ekipa już zameldowała się w kilku strategicznych lokacjach, w tym w hiszpańskim Cáceres, które robi za Królewską Przystań.
W nadchodzącym sezonie zobaczymy pokłosie tragicznej w skutkach decyzji Aemonda Targaryena, która zakończyła się śmiercią jego siostrzeńca Lucerysa. W tym oto momencie wojna wkracza w zupełnie nową fazę, gdzie rządzić będą ogień i krew, a trup ścielić się będzie gęsto (jak na uniwersum GoT przystało).
Nowe odcinki przeniosą nas w znajome rejony, jak chociażby Winterfell, gdzie udał się przecież z poselstwem najstarszy z synów królowej Rhaenyry. Poznamy też kilka nowych postaci, wśród nich Cregana Starka oraz Daerona Targaryena, najmłodszego z synów Alicent Hightower i Viserysa I Targaryena. Showrunner „Rodu smoka” zapowiedział też ostatnio, że w 2. sezonie zobaczymy 5 nowych smoków. Nie potwierdził ich personaliów, ale, sugerując się książką, śmiało możemy założyć, że będą to Tessarion (smoczyca wspomnianego Daerona), Srebrnoskrzydła, Owcokrad, Kanibal i Szary Duch, lub Moondancer (smoczyca jednej z córek Daemona, Baeli).
