Anita i Adrian ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" stworzyli kochającą rodzinę, co udowodniło, że telewizyjny eksperyment ma czasami szansę się udać. Para doczekała się dwojga dzieci - Bianki i Jerzyka. Ich rodzinna sielanka została nagle przerwana przez druzgocącą diagnozę - glejak mózgu IV stopnia. Teraz Anita, żona Adriana, opowiedziała, jak w tym wszystkim odnajdują się ich dzieci. To wyznanie porusza do głębi.
Diagnoza i krytyczne momenty
Wiadomość o nowotworze była ciosem, który odmienił życie rodziny Szymaniaków. Adrian ma za sobą już pierwszy, krytyczny etap leczenia – operację usunięcia guza mózgu, o której szczegółach Anita opowiedziała w programie „Dzień dobry TVN”. Był to moment, w którym ważyło się dosłownie wszystko. Mimo że operacja przebiegła pomyślnie, walka trwa. Przed Adrianem kolejne, obciążające etapy: radioterapia, chemioterapia i konieczność poszukiwania drogich, alternatywnych metod leczenia, dających szansę na pełne zdrowie. Ta walka jest niezwykle kosztowna, a na szczęście, dzięki niesamowitej mobilizacji fanów i przyjaciół, w zaledwie trzy dni udało się zebrać ponad półtora miliona złotych, co pozwoli na kontynuowanie terapii. Adrian ma bowiem dla kogo żyć.
Tata ma "coś w główce"
W najnowszym wywiadzie dla Plejady, Anita Szymaniak została zapytana o najtrudniejszą kwestię: czy 5-letni Jerzyk i 6-letnia Bianka wiedzą o chorobie ojca?
Oczywiście. Kiedy Adrian trafił do szpitala, to na początku nie mogli go odwiedzać. To były zamknięte oddziały. Wiedzą, że tata jest chory, że ma coś w główce i jeździ do lekarzy, żeby czuć się dobrze, żeby już go nic nie bolało. Wiedzą, że to jest wszystko bardzo potrzebne, żeby tata jak najszybciej do nas wrócił
- wyznała Anita.
Małżonkowie nie tłumaczą im dokładnie, czym jest glejak IV stopnia.
Nie wiedzą, co to jest za choroba. Myślę, że to też nie jest odpowiedni moment, żeby im to tak mocno tłumaczyć
- dodała.
Normalne dzieciństwo
Mimo traumatycznych doświadczeń, Adrian i Anita robią wszystko, by ich dzieci czuły się kochane i bezpieczne. Adrian sam wychowywał się bez ojca, dlatego bycie obecnym tatą dla Jerzego i Bianki jest jego największe. W tym czasie, gdy on jest poddawany wyczerpującemu leczeniu, Anita stara się stworzyć dzieciom przestrzeń do normalnego funkcjonowania.
Staram się zapewniać im taką normalną codzienność w tym wszystkim, fundować różnego rodzaju wyjścia i sprawiać, żeby mimo wszystko mieli dzieciństwo nie tylko na szpitalnym korytarzu
- powiedziała w wywiadzie.
Choć bywało tak, że dzieci z laurkami wędrowały do taty do szpitala, teraz priorytetem jest, by mimo choroby ojca, ich życie toczyło się dalej. Rysunki i mocne uściski to dla Adriana najlepsze lekarstwo i dowód na to, że ma o co walczyć.