Koniec alarmu cholery w Polsce. Sanepid potwierdza: pacjenci ze Szczecina i Lublina są bezpieczni. Co im dolegało?

2025-07-31 21:50

Można odetchnąć z ulgą. Obawy o powrót cholery do Polski okazały się bezpodstawne. Główny Inspektor Sanitarny oficjalnie potwierdził, że u pacjentów ze szpitali w Szczecinie i Lublinie, u których podejrzewano groźną chorobę, ostatecznie ją wykluczono. Specjalistyczne badania laboratoryjne dały jednoznaczną odpowiedź na pytanie, co było przyczyną ich problemów zdrowotnych.

Cholera Lublin

i

Autor: unsplash.com zdjęcie ilustracyjne

W czwartek opublikowano wspólny komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego, dr. Pawła Grzesiowskiego, oraz konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych, prof. Miłosza Parczewskiego. Dokument nie pozostawia żadnych wątpliwości.

"W ostatnim tygodniu zgłoszono dwa przypadki wykrycia materiału genetycznego przecinkowca cholery (Vibrio cholerae) w Polsce. W obu przypadkach badania laboratoryjne wykonane w NIZP-PZH-PIB wykluczyły wystąpienie cholery" – czytamy w oświadczeniu.

Uspokajające są również informacje z dochodzenia epidemiologicznego. U żadnej z osób z bliskiego otoczenia pacjentów nie wystąpiły objawy chorobowe, a w próbkach wody pobranych do badań nie wykryto źródła bakterii.

Cholera a wibrioza. Na czym polega różnica?

Skoro nie była to cholera, to co wykryto u pacjentów? Kluczem do zrozumienia sytuacji jest rozróżnienie szczepów bakterii. Jak tłumaczył wcześniej na łamach PAP rzecznik GIS, Marek Waszczewski, wstępne testy szpitalne mogą wykryć obecność bakterii przecinkowca cholery, ale nie określają, czy jest to szczep toksynotwórczy.

To właśnie toksynotwórcza odmiana bakterii wywołuje cholerę. Natomiast szczep nietoksynotwórczy jest przyczyną znacznie łagodniejszego w przebiegu zakażenia pokarmowego, zwanego wibriozą.

Objawy wibriozy to najczęściej wodnista biegunka, skurcze brzucha, nudności, wymioty i gorączka. Pojawiają się zwykle dobę po spożyciu skażonej wody lub żywności i trwają około trzech dni. Taki przebieg choroby obserwowano u pacjenta z Lublina, co od początku sugerowało, że nie jest to groźna cholera.

Dlaczego wszczęto alarm?

Wykrycie materiału genetycznego bakterii Vibrio cholerae zawsze uruchamia specjalne procedury. Jak podkreślał rzecznik GIS, dopóki szczegółowe badania w referencyjnym laboratorium nie wykluczą cholery, służby sanitarne mają obowiązek postępować tak, jakby miały do czynienia z realnym zagrożeniem.

To standardowe działanie podyktowane jest ogromnym niebezpieczeństwem, jakie niesie za sobą cholera. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH, śmiertelność wśród osób nieleczonych może sięgać nawet 50-70 procent. Prawidłowe leczenie, polegające głównie na intensywnym nawadnianiu, zmniejsza to ryzyko do około 1 procenta.

Cholera na świecie to wciąż realne zagrożenie

Choć w Polsce zachorowania na cholerę są niezwykle rzadkie, na świecie choroba wciąż zbiera śmiertelne żniwo. Z danych Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób wynika, że od początku roku do maja na świecie zanotowano ponad 111 tysięcy przypadków, w tym 1,5 tysiąca zgonów. Najtrudniejsza sytuacja panowała m.in. w Angoli, Sudanie i Mozambiku.

Dlatego osoby planujące podróż do krajów, gdzie choroba występuje endemicznie, powinny rozważyć szczepienie ochronne, które jest zalecane dzieciom powyżej drugiego roku życia i dorosłym.

Radio ESKA Google News