Spis treści
Katarzyna Zillmann, olimpijska wioślarka, szturmem podbiła serca widzów "Tańca z Gwiazdami". Odważna, bezkompromisowa i pełna energii, z każdym odcinkiem udowadnia, że parkiet to jej nowy żywioł. Widzowie pokochali ją za naturalność i chęć pokazania pięknej energii płynącej między dwiema tańczącymi kobietami. Jednak ostatni, emitowany 26 października 2025 roku, występ okazał się prawdziwą niespodzianką. Tancerki otrzymały maksymalne 40 punktów, ale to nie nota jest tematem numer jeden. Rumba zakończona pocałunkiem wywołała w sieci burzę, na którą Zillmann musiała zareagować!
Gorąca rumba i jej zaskakujący finał
Występ, w którym Zillmann i Lesar zaprezentowały zmysłową rumbę, był nie tylko technicznie doskonały, ale przede wszystkim przepełniony emocjami i odwagą. Ich choreografia, która miała na celu ukazanie bliskości i intymności, zakończyła się momentem, który zapadnie w pamięć na długo – pocałunkiem. Mimo że emocje tuż po tańcu były pozytywne, a panie cieszyły się z maksymalnej noty.
Moje serce biło dziś w rytm twojego. Pomyślałam sobie, że tak wygląda rumba człowieka
- powiedziała wprost jurorka Iwona Pavlović.
Sportsmenka i jej partnerka były świadome, że taniec był dużym wyzwaniem. W krótkim wideo nagranym tuż po zejściu z parkietu, Zillmann przyznała, że to był prawdziwy "chrzest".
No miałaś chrzest. Pierwszym wystąpić jest bardzo trudno. Jeszcze rumba, która potrzebuje takiego skupienia, jeszcze to była wolna, bo taką chciałyśmy — żeby był nastrój
- przyznała tancerka Janja Lesar.
Sportsmenka tłumaczy się z pacałunku
W obliczu lawiny krytyki i spekulacji, która zalała internet, Katarzyna Zillmann nie czekała długo z odpowiedzią. W rozmowie z reporterką 'Pudelka" Simoną Stolicką sportsmenka Odsłoniła kulisy występu. Okazuje się, że pocałunek był świadomym elementem choreografii, który miał służyć jedynie celom artystycznym i wpisywać się w formułę show-biznesu.
Tu jest jeden wielki teatr, my tutaj performujemy. Nie czuję się aktorką pokroju Wiktorii Gorodeckiej, ale czuję, że mogę tutaj pokazywać różne rzeczy, których normalnie bym nie mogła aż z takim impetem przekazywać. Czujemy się naturalnie i choreografia tak nas prowadzi do takich bardzo intymnych elementów. Taniec generalnie jest intymny, dotyk może być jeszcze bardziej intymny niż pocałunek. Wiele par się całowało na tym parkiecie. To jest nic nadzwyczajnego
- tłumaczyła Zillmann.
W ten sposób, Zillmann zdystansowała się do krytyki, argumentując, że program to forma czystej rozrywki i performance’u, a im głośniej o występach, tym lepiej dla oglądalności.
Co na to ukochana Zillmann?
Najważniejsze pytanie, które zadawali sobie fani, dotyczyło reakcji Julii, partnerki życiowej Zillmann. Czy była zazdrosna? Czy miała coś przeciwko? Sportsmenka stanowczo ucięła wszelkie spekulacje, ujawniając pełne wsparcie ze strony ukochanej, która rozumie specyfikę pracy w telewizyjnym show.
Nie, absolutnie (dop. red. Julia nie miała nic przeciwko). Wie o tej profesce, którą tutaj mamy. To tak jak aktorzy w serialu się całują o wiele bardziej niż zbliżenie twarzy do twarzy. Chodzi o sam kontakt i o to, jak się pokazuje różne emocje
- dodała Zillmann.
To dowód na to, że Zillmann i Lesar w pełni podporządkowały się zasadom show-biznesu. A fakt, że sportsmenka nadal utrzymuje się w programie, świadczy o tym, że duża rzesza widzów wcale nie gorszy się ich odważnym tańcem i chce oglądać ich show.
Fala oburzenia w sieci
Pocałunek Zillmann i Lesar w błyskawicznym tempie stał się tematem numer jeden w mediach społecznościowych. Wielu fanów programu uznało, że intymny gest był krokiem za daleko w rozrywkowym show, zwłaszcza że "Taniec z Gwiazdami" często oglądany jest przez całe rodziny. Fala krytyki była zaskakująco silna.
Ten występ był niesmaczny. Pocałunki nie były potrzebne, a Kaśka strzela miny jakby miała rozebrać Janję
Masakra, dzieci to ogladaj a dwie kobiety sie całują zenada
Ej sory ale to jest nie smaczne, tańczyć może każdy z każdym ale prosze was.... Dzieci też to oglądają
- to tylko niektóre z ostrych komentarzy, które pojawiły się w mediach społecznościowych.
Wielu internautów nie zostawiło na Zillmann i Lesar suchej nitki