Rytuał z lasu, który obniża stres. Naukowcy nie mają wątpliwości
Shinrin-yoku to praktyka wywodząca się z Japonii, gdzie została wprowadzona w latach 80. XX wieku jako element profilaktyki zdrowotnej. Jej założenie jest proste: polega na spokojnym przebywaniu w lesie i świadomym odbieraniu bodźców płynących z otoczenia. Nie jest to forma aktywności sportowej ani turystyki – celem nie jest dystans ani tempo, lecz samo zanurzenie się w środowisku naturalnym.
Naukowcy od lat badają, jak taki kontakt z przyrodą wpływa na organizm. W licznych badaniach wykorzystują obiektywne wskaźniki stresu, takie jak poziom kortyzolu w ślinie i surowicy krwi, które są uznawane za wiarygodny biomarker reakcji stresowej. Systematyczne przeglądy i meta-analizy wykazały, że u osób spacerujących i odpoczywających w środowisku leśnym poziomy kortyzolu były statystycznie niższe w porównaniu z grupami kontrolnymi spacerującymi w środowisku miejskim.
Shinrin-yoku działa jak medytacja
Równocześnie wyniki eksperymentów pokazują, że aktywność przywspółczulna układu nerwowego — odpowiedzialna za odpoczynek i regenerację — wzrasta w środowisku leśnym, podczas gdy aktywność części współczulnej (związanej z „reakcją walki lub ucieczki”) spada. To właśnie ten mechanizm sprawia, że shinrin-yoku bywa porównywane do medytacji. W obu przypadkach organizm przechodzi z trybu ciągłej gotowości i napięcia w stan fizjologicznego spokoju. Badacze podkreślają jednak, że nie chodzi o „magiczne” właściwości lasu, lecz o połączenie kilku czynników: ograniczenie bodźców stresowych, obecność naturalnych dźwięków, zapachów oraz powtarzalnych, łagodnych form wizualnych, które sprzyjają wyciszeniu.
Co istotne, efekty te pojawiają się nawet po stosunkowo krótkim czasie. W części badań wystarczyło kilkadziesiąt minut spędzonych w lesie, by zaobserwować zmiany w parametrach stresu. To sprawia, że shinrin-yoku coraz częściej pojawia się w dyskusjach o zdrowiu psychicznym nie jako alternatywa dla leczenia, lecz jako jego uzupełnienie.
Choć „kąpiele leśne” stały się w ostatnich latach popularnym hasłem w mediach lifestyle’owych, naukowcy podkreślają, że nie mamy do czynienia z chwilową modą, lecz raczej z powrotem do środowiska, do którego ludzki organizm biologicznie wciąż jest najlepiej przystosowany.