Na pierwszy rzut oka wygląda to imponująco: ministerialne programy na 2026 rok mają do dyspozycji ponad 562 mln złotych, czyli – jak podaje resort – to prawie 40 milionów więcej niż w poprzednich latach. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że kultura w Polsce powinna mieć się świetnie.
Tyle że przy bliższej analizie okazuje się, że podział środków jest, delikatnie mówiąc, nierówny. Domy kultury dostaną 40 mln, muzyka – 35, teatr – 15. A literatura? Tu zaczyna się prawdziwy zgrzyt, bo to właśnie ta kategoria otrzymała jedną z najmniejszych kwot w całym zestawieniu.
0,711 proc. budżetu dla literatury. Środowisko nie kryje oburzenia
W oficjalnych materiałach budżetowych MKiDN zaplanowało na literaturę 4 mln złotych, czyli dokładnie tyle samo, co rok wcześniej. Cztery miliony, które mają pokryć potrzeby wydawnictw, autorek i autorów, tłumaczek, redaktorów, ilustratorek, projektów czytelniczych i wszystkiego, co związane z rozwojem polskiej książki. To kropla w morzu – a właściwie kilka kropel.
Unia Literacka komentuje to ostrymi słowami:
"4 mln złotych na literaturę przy 562 mln zł całości to zaledwie 0,711 proc. budżetu. Ponad półtora miliona brakuje choćby do 1 proc…".
Środowisko zwraca uwagę na absurd sytuacji: literatura jest fundamentem kultury, punktem wyjścia dla niemal wszystkich innych dziedzin – od teatru, przez film, po edukację. A mimo to dostaje najmniej. Jakby ktoś zapomniał, że żeby powstał świetny spektakl czy scenariusz filmowy, najpierw musi pojawić się tekst.
159 książek na cały rok
Dane z poprzedniego roku także nie napawają optymizmem. Ministerialne wsparcie finansowe przyznano wtedy 134 projektom, plus 25 z rezerwy. Największa dotacja wyniosła 39 tys. zł, a większość oscylowała między 10 a 34 tysiącami. W praktyce przekłada się to na 159 nowych tytułów w języku polskim – liczba, która wobec potrzeb rynku wygląda jak nagroda pocieszenia.
Co gorsza, sektor wydawniczy od dawna apeluje o zwiększenie nakładów i aktualizację przepisów. Bez odzewu. Wszystko wskazuje na to, że również 2026 rok nie przyniesie przełomu.
Czytamy za mało
Unia Literacka nie owija w bawełnę:
"Autorki i autorzy, tłumacze i tłumaczki, redaktorki, ilustratorzy – wszyscy oni tworzą wartości, na których opiera się polska sztuka. Ich praca wymaga stabilnych warunków i należytego wsparcia państwa".
Tymczasem czytelnictwo w Polsce wciąż tkwi w martwym punkcie. Około 40 proc. Polek i Polaków sięga rocznie choć po jedną książkę – i tak od lat. Co więcej, międzynarodowe badanie PIAAC pokazało, że kompetencje czytania ze zrozumieniem mamy jedne z najniższych wśród państw OECD. Wyprzedziliśmy tylko Portugalię i Chile.
Trudno nie odczuć tu ironii losu: kraj, w którym tak wiele mówi się o edukacji i rozwoju, nie inwestuje w najbardziej podstawowy element kultury – książki...
Źródło: Gazeta Wyborcza