Spis treści
Netflix od samego początku jasno komunikował, że "Heweliusz" nie jest dokładnym odzwierciedleniem wydarzeń feralnej nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku. Serial w reżyserii Jana Holoubka wprawdzie bazuje na prawdziwej historii katastrofy, ale pozostaje opowieścią całkowicie fabularną i wizją twórców, powstałą w wyniku wnikliwego researchu.
Jedynymi postaciami figurującymi pod autentycznymi imionami i nazwiskami są kapitan Andrzej Ułasiewicz (w tej roli Borys Szyc) oraz jego żona i córka - Jolanta (Magdalena Różczka) i Agnieszka (Mia Goti). Pozostałe sylwetki zostały stworzone przez twórców – łączą w sobie różne postawy i doświadczenia, a część z nich powstała specjalnie na potrzeby narracji serialu.
Ja musiałem trochę pokombinować, bo moja postać była złożona z dwóch członków załogi. Miałem tam jakiś dostęp do pewnych materiałów związanych z nimi, natomiast ponieważ to nie była postać szerzej znana, nie musiałem odwzorowywać pewnych zachowań i charakterystycznych rzeczy dla danej osoby. Więc to wszystko stworzyłem sobie sam, tak jak zazwyczaj to robię - opowiedział w wywiadzie dla ESKI Konrad Eleryk, kreujący postać najmłodszego oficera na promie Jan Heweliusz, Witolda Skirmuntta.
"Heweliusz" - obsada serialu Netflixa zdradza nam kulisy
Andrzej Konopka, grający kapitana Kubarę, którego prom Karkonosze również znajdował się na Bałtyku tej feralnej nocy, gdy zatonął Heweliusz, zdradził mi, że twórcy serialu wysłali ich nawet w podróż tą samą trasą, by umożliwić jak najlepszą immersję.
Dostaliśmy możliwość popłynięcia prawdziwym promem ze Świnoujścia do Ystad, wejścia na mostek kapitański oraz obserwowania całego tego procesu wypływania i przybijania do portu. To było bardzo ciekawe.
i
Jacek Koman gra w "Heweliuszu" mecenasa Ignacego Budzisza, który podejmuje się karkołomnego zadania obrony dobrego imienia kapitana Andrzeja Ułasiewicza przed Izbą Morską. W wywiadzie dla ESKI przyznał, że nie opierał się na autentycznej postaci.
Oczywiście kapitana Ułasiewicza w 1993 roku bronił mecenas, ale nie był to mecenas Budzisz. No i jakoś nie wydawało mi się zasadne... zresztą materiały pewnie są niedostępne, nie wiem, czy są transkrypty z posiedzeń Izby Morskiej. Nazwijmy to tak - bardziej się skupiłem na zadaniu aktorskim.
W jeszcze innej sytuacji były aktorki grające wdowy po ofiarach, tudzież zrozpaczone żony ocalałych. Justyna Wasilewska (serialowa pani Kaczkowska) wyjaśnia:
My reprezentujemy pewne postawy. [...] Każda z tych postaci przeżywa tę sytuację zupełnie inaczej. [...] [Nasze bohaterki - przyp. red.] reprezentują różne formy przeżywania tej straty, czy tego bólu.
Atmosfera na planie "Heweliusza" bywała... różna
Serial podejmujący temat katastrofy, ludzkiej tragedii i systemowej niesprawiedliwości nie należy do zbyt... pogodnych. Czy aktorom na planie udzielało się to poczucie beznadziei? Cóż... i tak, i nie. Jacek Koman przyznaje, że bywało "ciężko".
Atmosfera w Izbie Morskiej była rzeczywiście ciężka i dramatyczna. [...] Przenosiliśmy się w tamte chwile i w tamtą sytuację w tej zadymionej sali, gdzie wydawało się, że odbywa się jakiś taki właśnie brutalny sąd nad kimś, kogo ledwo da się obronić od niesprawiedliwości.
Wtóruje mu Andrzej Konopka tłumacząc, że choć "Heweliusz" to fabuła, opiera się jednak na historii, która wydarzyła się naprawdę.
Sama świadomość, że być może bierzemy udział w jakiejś takiej rekonstrukcji sytuacji, która naprawdę miała miejsce. Plus ta odpowiedzialność, że opowiadamy historię może nie 1:1, bo jednak to jest fabularyzowana wersja, ale która gdzieś tam się zdarzyła. No przyprawiało to o jakiś taki dreszczyk.
i
Michalina Łabacz (serialowa Jadwiga Skirmuntt, żona granego przez Konrada Eleryka Witolda Skirmuntta) podkreśla jednak, że Jan Holoubek wraz z resztą ekipy dbali o to, by każdy czuł się na planie dobrze i bezpiecznie.
Wbrew tym wszystkim trudnym i ciężkim tematom, atmosfera na planie u Jana Holoubka jest wspaniała, bardzo rodzinna. Wszyscy się wspierają, pracują na 200%, więc to się jakoś też udziela i czuje się ogromne poczucie bezpieczeństwa. [...] Ja z Jankiem spotkałam się drugi raz w pracy, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak on pracuje z aktorami, jak bardzo jest uważny i czuły przy tym. Wie czego chce, ale też to wszystko jest takie twórcze. Kierujemy siebie nawzajem - wyjaśniła w naszej rozmowie.
Borys Szyc tłumaczy, dlaczego Jan Holoubek to "cichy reżyser"
A jak już jesteśmy przy Janie Holoubku - nie omieszkałam zapytać aktorów, jak wspominają tę współpracę. Konrad Eleryk przyznał, że zaskoczyła go tak wielka skrupulatność reżysera, u którego na planie wszystko chodzi jak w zegarku.
Zawsze jest jeszcze tak, że czekasz, że tu jeszcze jest przestawka, "a może jednak zrobimy z innego ustawienia na początku", natomiast tutaj jednak wszystko było zawsze gotowe.
Dla Borysa Szyca, naszego kapitana Ułasiewicza, była to pierwsza współpraca z Janem Holoubkiem, mimo iż znają się od lat. W naszej rozmowie nazwał go "cichym reżyserem".
Przede wszystkim bardzo się cieszyłem na tę pracę. [Jan Holoubek] jest niezwykle przygotowany, konkretny i ma taką cudowną zaletę, że nie pokazuje w ogóle na zewnątrz, jak dobrze zna temat, a nad wszystkim trzyma pieczę i zarządza. Do tego bardzo cicho reżyseruje, to znaczy, że on, mimo ogromu tego planu, który mieliśmy, potrafi nagle znaleźć taki moment, żeby podejść do twojego ucha i ci powiedzieć: "słuchaj, zrób mi to jeszcze tak", i nagle znika. Ja nazywam to cichą reżyserią - że nie ma potrzeby darcia się, żeby wszyscy krzyczeli, jaką on ma uwagę do ciebie, tylko podchodzi do ciebie, dotknie cię, przekaże ci coś takiego bardzo małego, co zmienia nagle znaczenie sceny albo znaczenie w ogóle tej postaci, i zazwyczaj jest to coś bardzo wrażliwego. On tą wrażliwość w sobie ma i skrzętnie to ukrywa oczywiście, jako prawdziwy mężczyzna i filmowiec [śmiech], natomiast jest niezwykle mądrym i wrażliwym człowiekiem, i myślę, że to widać w jego twórczości.
Wszystkie odcinki "Heweliusza" (jest ich łącznie pięć) czekają już na was w bibliotece Netflixa. Jan Holoubek pracował na bazie scenariusza autorstwa Kaspra Bajona, a funkcję reżyserki sprawowała Anna Kępińska.