Niespokojny rok za nami
2025 rok w światowej polityce został zdecydowanie zdominowany przez powrót Donalda Trumpa do Białego Domu. Kontrowersyjny polityk w styczniu ponownie objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych i rozpoczął swoją drugą kadencję. 79-letni polityk co chwila zaskakiwał Amerykę i świat swoimi kolejnymi poczynaniami - wypowiedział wojnę celną niemal wszystkim krajom globu, rozpoczął masowe deportacje w ramach walki z nielegalną migracją do USA, groził aneksją Grenlandii, Kanału Panamskiego, a nawet Kanady, a finalnie - gdy nie udało mu się zdobyć Pokojowej Nagrody Nobla, o którą zabiegał - sam sobie zawiesił na szyi medal Pokojowej Nagrody piłkarskiej federacji FIFA.
W Europie szczególny niepokój wzbudziła niespójna polityka Trumpa wobec naszego kontynentu, którą najlepiej znamionują dwa wydarzenia - lutowe wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance'a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, w którym otwarcie zaatakował Europę zarzucając jej odejście od tradycyjnych wartości oraz ogłoszona pod koniec 2025 roku nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, w której zabrakło twardego stanowiska wobec Rosji, a pojawiły się za to słowa krytyki pod adresem Europy oraz szczególnie niepokojące sugestie, że powinna sama zadbać o własną obronność, zaś NATO nie powinno dalej się rozszerzać.
Wszystko to oznacza prawdziwy przełom w polityce amerykańskiej znanej z minionych dekad, której stałą cechą było pełnienie roli głównego globalnego mocarstwa, "światowego policjanta" strzegącego liberalnych wartości oraz najbliższego sojusznika i partnera Europy (również w zakresie rozciągnięcia nad Starym Kontynentem parasola bezpieczeństwa). Z jednej strony w europejskich salonach budzi to uzasadnione przerażenie, z drugiej wielką niepewność, bo znając chwiejność Donalda Trumpa nie można być pewnym, jak ostatecznie zachowałby się w obliczu realnego zagrożenia dla Europy. Czy udzieliłby pomocy zagrożonym członkom Sojuszu w sytuacji uruchomienia słynnego art. 5 NATO, a jeśli tak to w jakim zakresie?
Ukraiński węzeł gordyjski
Choć Trump tytułuje się piewcą pokoju i twierdzi, iż doprowadził do zakończenia ośmiu konfliktów zbrojnych na świecie, przez 11 miesięcy od powrotu do Białego Domu nie zdołał zakończyć wojny na Ukrainie, choć wcześniej uważał, iż zajmie mu to 24 godziny. Przez cały 2025 rok Trump fundował światu w kwestii ukraińskiej prawdziwy rollercoaster emocji, dowodząc, że chyba najbardziej stałą cechą jego polityki jest... zmienność.
Wpierw pokłócił się na oczach mediów z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim w Gabinecie Owalnym zarzucając mu niewdzięczność wobec Ameryki za okazywaną pomoc; następnie czasowo wstrzymał pomoc wojskową dla tego kraju. Później jednak nieco zmienił ton zapowiadając sankcje na Rosję i grożąc przekazaniem Ukrainie nowej broni dalekiego zasięgu. W międzyczasie jednak spotkał się osobiście z Władimirem Putinem na specjalnym szczycie zorganizowanym w amerykańskiej bazie wojskowej na Alasce. Już kilka dni później gościł jednak u siebie najważniejszych europejskich przywódców i z dumą ogłaszał, że to największe tego typu zgromadzenie w historii.
Pod koniec roku nastąpił nowy zwrot - media dotarły do zapisu 28-punktowego planu pokojowego dla Ukrainy, który władze USA miały przedstawić Ukrainie jako sposób na zakończenie wojny. Okazało się, że w zasadniczy sposób dokument ten spełnia oczekiwania Rosji Putina, forsując jej wizję zakończenia konfliktu. Po tym wydarzeniu nastąpiło zintensyfikowanie działań dyplomatycznych wszystkich zainteresowanych stron, które nadal nie mogą porozumieć się co do sposobu rozwiązania tego najpoważniejszego kryzysu w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej. Trump zaś - jak to Trump - wpierw chwali obie strony, stwierdzając, że odbył z nimi rzekomo "świetne" rozmowy, po których jest coraz bliżej końca wojny, by po chwili ganić je, grożąc, że traci już do sprawy ukraińsko-rosyjskiej cierpliwość. A wszystko to dzieje się wśród zachodnich informacji wywiadowczych świadczących, o tym, że Rosja Putina może być w ciągu kilku lat gotowa do wojny z NATO.
W tym całym zamieszaniu nie zmienia się tylko jedno - na Ukrainie, przez cały 2025 rok, nadal w wojnie giną ludzie.
Kryzys w Strefie Gazy i nowy papież
Ukraina nie była w 2025 roku oczywiście jedynym konfliktowym miejscem na Ziemi. Oczy świata z wielkim niepokojem zwrócone były również na Strefę Gazy, gdzie - na skutek trwającej od 2023 roku wojny z Izraelem - doszło do gigantycznego kryzysu humanitarnego i klęski głodu. Zdaniem wielu międzynarodowych organizacji działania Izraela w tej sprawie wypełniły znamiona ludobójstwa.
Od 10 października na froncie wojny Izraela z palestyńskim Hamasem obowiązuje zawieszenie broni, ale dopiero czas pokaże, na ile realnie poprawi to dramatyczną sytuację w Strefie Gazy.
Rok 2025 przejdzie do historii również za sprawą wyboru nowego papieża. W Poniedziałek Wielkanocny, w wieku 88 lat zmarł schorowany papież Franciszek. W jego miejsce - już w drugim dniu konklawe - kardynałowie wybrali 69-letniego Roberta Prevosta, który przyjął imię Leona XIV i został pierwszym Amerykaninem na Tronie Piotrowym. Pierwsze miesiące jego posługi pokazują, że będzie to raczej mniej wyrazisty pontyfikat niż Franciszka - Leon dał się poznać bardziej jako umiarkowany "człowiek środka" niźli duchowny należący do którejś ze skrajnych frakcji wewnątrzkościelnych - czy to ortodoksyjnej, czy bardziej lewicowej.
Duże zmiany nie ominęły również Niemiec, gdzie w lutym odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne, w wyniku których zawiązała się koalicja CDU i CSU z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec (SPD) z liderem CDU, Friedrichem Merzem w roli kanclerza. Już w kwietniu niemieckie sondaże poparcia politycznego pokazały jednak niepokojący trend - na pierwsze miejsce wysunęła się po raz pierwszy skrajnie prawicowa i eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD).
Zobacz najważniejsze momenty 2025 w galerii: