Udział w popularnym show telewizyjnym miał być dla medalistki olimpijskiej, Katarzyny Zillmann, przygodą życia, ale stał się źródłem medialnej burzy i, jak się okazało, osobistego dramatu. Od pamiętnego, gorącego pocałunku z taneczną partnerką, Janją Lesar, po intymne zdjęcia z after party – media i fani spekulowali na temat kryzysu w jej związku z Julią Walczak. Niedawny, lakoniczny komentarz Julii, że ich post na temat relacji jest "nieaktualny", został uznany za ostateczne potwierdzenie rozstania. Teraz Zillmann, skonfrontowana z faktami, po raz pierwszy zabrała głos, rzucając nowe światło na całą sprawę.
Burza wokół pocałunku i gorące after party
Napięcie rosło z każdym odcinkiem "Tańca z Gwiazdami". Chociaż Zillmann i Lesar konsekwentnie twierdziły, że ich bliskość na parkiecie to jedynie element choreografii, nie brały pod uwagę reakcji, jaką wywoła gorący pocałunek, ani tego, jak te sceny wpłyną na ich partnerów. Po finale, na after party, obie świetnie się bawiły, a czułe gesty i pocałunki zostały uwiecznione na zdjęciach, które natychmiast obiegły sieć.
Zillmann bierze winę na siebie
Sportsmenka odniosła się do tych wydarzeń podczas transmisji na żywo, przyznając, że to ona ponosi część odpowiedzialności za medialny szum. Zillmann podkreśliła, że powinna była zachować większą ostrożność, ponieważ takie momenty są natychmiast wykorzystywane przez media.
Ludzie reagują na takie historie, a media to podkręcają. To był mój błąd
- wyjaśniła wioślarka w "Toplespodcaście".
To właśnie to wyważone stanowisko wzbudza największe emocje i sugeruje, że rozstanie było znacznie bardziej skomplikowane.
To nie jest takie czarno-białe. Nigdy nie powiem nic złego o Julii. Ja noszę swój krzyż i swoje winy, a teraz muszę to przemielić w sobie
- dodała.
Wygląda na to, że przyczyn rozpadu związku, który trwał aż pięć lat, należy szukać głębiej, ale nie ulega wątpliwości, że sportsmenka podkreśliła, iż jej droga i Julii rozeszły się. Mimo ogromnego zainteresowania opinii publicznej, Katarzyna Zillmann nie zamierza ujawniać wszystkich szczegółów zakończenia związku. Sportsmenka jasno zasygnalizowała, że pewne sprawy pozostaną w sferze prywatnej – to wyraz szacunku dla byłej partnerki.