Maciej i Karolina od początku uchodzili za jedną z najlepiej dobranych par w 11. sezonie „Ślubu od pierwszego wejrzenia”. Wesele w radosnej atmosferze, miłe chwile po ceremonii. Fani uwierzyli w ten związek. Niestety, powrót do codzienności, z kamerami obserwującymi każdy ruch, brutalnie weryfikuje ich relację krok po kroku. Szybko okazało się, że pod uśmiechem kryje się poważne starcie charakterów. On – wulkan energii, stale proponujący nowe atrakcje. Ona – ceniąca spokój i relaks, niemogąca odnaleźć się w jego pędzie. Ta różnica, zdaniem internautów, szybko zmieniła się w ciągłe narzekanie Karoliny i niedocenianie starań Macieja. A to był dopiero początek lawiny.
Zderzenie osobowości
Po powrocie z podróży poślubnej, codzienne życie pod okiem kamer staje się dla par największym sprawdzianem. W przypadku Macieja i Karoliny test wypadł niezbyt dobrze. O ile na początku zgrzyty dotyczyły jedynie organizacji czasu i chęci spędzania go w różny sposób, o tyle ostatni odcinek ujawnił problem o wiele głębszy - autentyczność jaką prezentują przed sobą nawzajem i widzami. Maciej postanowił wygarnąć wszystko, co leży mu na sercu podczas wizyty ekspertki, Zuzanny Butryn. Uczestnik zarzucił żonie, że przed kamerami i bez nich jest zupełnie inną osobą.
Zaskakująca metamorfoza Karoliny
Maciej opisał sytuację, która nie dawała mu spokoju. Przez cały dzień, kiedy kamery były wyłączone, para niemal się do siebie nie odzywała. Brak kontaktu, milczenie, wycofanie. Wszystko zmieniło się w ułamku sekundy, gdy do mieszkania wkroczyła ekipa filmowa. Maciej nie krył szoku, opisując nagłą zmianę zachowania żony.
Przez cały dzień zamieniliśmy może pięć zdań, ale pomyślałem sobie, że no zdarza się. W momencie gdy pojawiła się ekipa, to był taki moment, że doznałem szoku. Nagle Karolina się zmieniła, zmieniła się całkowicie. Nie wiedziałem, co się dzieje. Nagle Karolina zaczyna do mnie mówić, zaczyna żartować, jest uśmiechnięta
Zasugerował, że Karolina, by dobrze wypaść przed kamerami, włącza "tryb idealnej żony" tylko na potrzeby programu. Maciej ma poczucie, że funkcjonują jak „stare małżeństwo” – bez iskry, bez głębszej rozmowy, po prostu obok siebie. Co więcej, wyznał, że kiedy kamera gaśnie, kobieta jest wycofana, a on czuje się, jakby stracił tę pełną ciepła dziewczynę, którą poznał przy ołtarzu.
Nagle jest tą dziewczyną, którą poznałem przy ołtarzu
- stwierdził Maciej, z goryczą wspominając ich pierwszy dzień.
Tymczasem Karolina, zapytana o różnice w zachowaniu, przyznała, że kamery ją przytłaczają, a poza nimi swobodniej się im rozmawia. To jednak nie tłumaczy tak drastycznej metamorfozy.
My poza kamerami też jesteśmy inni troszeczkę, niż przy kamerach. (…) Myślę, że (bez kamer) nam się swobodniej rozmawia po prostu
- wyznała Karolina, próbując wyjaśnić sytuację.
Widząc załamanego Macieja, ekspertka trafnie zauważyła, że uczestnik wygląda na przygaszonego. W tym momencie polały się łzy, a Maciej, z trudem powstrzymując emocje, dodał:
Staram się. Mam nadzieję, że nam się finalnie uda
Maciej, mimo głębokiego rozczarowania nadal widzi w Karolinie swoją żonę. Widzowie z zapartym tchem czekają. Czy ta rozmowa zmieni coś w zachowaniu Karoliny?