Drugi odcinek jubileuszowej edycji "Tańca z gwiazdami" wywołał wielkie emocje. Z programem pożegnali się Ewa Minge i Michał Bartkiewicz. Najsłynniejsza polska projektantka mody zaskoczyła wszystkich, gdy w trakcie przemowy końcowej zwróciła się bezpośrednio do Rafała Maseraka, dziękując mu za ośmieszenie jej oraz tancerza na oczach całej Polski.
Dziękuję ci, Rafale Maseraku, za to, że ośmieszyłeś nas na koniec, robiąc figurę, którą ja zrobiłam. Myślę, że to jest klasa sama w sobie - powiedziała.
Gwieździe nie spodobało się to, że Rafał Maserak, wspólnie z Iwoną Pavlović, zaprezentowali tę samą akrobację, co ona z partnerem tanecznym w ubiegłym tygodniu. Minge szczególnie mocno zabolał komentarz jurora, który stwierdził, iż podstawowe kroki są na tyle piękne, że nie trzeba stawać na głowie, by zachwycić na parkiecie.
I choć zdecydowana większość widzów stanęła w obronie Maseraka, za co ten podziękował w social mediach, nie brakuje zwolenników punktu widzenia Ewy Minge. Do dyskusji włączył się syn projektantki, Oskar Minge. Mężczyzna przyznał, iż to on namówił matkę do udziału w show, za co dziś przeprasza.
Syn Minge przeprosił matkę
Oskar Minge, syn projektantki, opublikował na swoim Facebooku wpis, za sprawą którego przyznał, iż był zwolennikiem udziału mamy w "Tańcu z Gwiazdami". Teraz, po tym wszystkim, co się wydarzyło, publicznie przeprosił ją za nakłanianie jej do spróbowania swoich sił na parkiecie.
Byłem pierwszym, który entuzjastycznie był za udziałem Ewy Minge w "Dancing With The Stars. Taniec z Gwiazdami". No cóż, można się w życiu pomylić. Mamo, przepraszam, że znowu zbyt uwierzyłem w ludzi - napisał.
Słusznie?