Stanisław Soyka - o nazwisko przez dekady było synonimem muzycznej wrażliwości, głębi i artystycznej wolności. Artysta, który potrafił połączyć duszę jazzmana z poetycką delikatnością, tworząc niezapomniane hymny takie jak "Tolerancja". Jego nagłe odejście 21 sierpnia 2025 roku, tuż przed planowanym występem na sopockiej scenie, było szokiem dla wszystkich. Zamilkł jeden z najbardziej charakterystycznych głosów polskiej sceny, pozostawiając po sobie pustkę, której nie sposób wypełnić. Minął miesiąc od czasu pogrzebu, a dziennikarze "Super Expressu" odwiedzili miejsce spoczynku muzyka.
Polecany artykuł:
Okoliczności śmierci
Śmierć Stanisława Soyki przyszła niespodziewanie, wstrząsając światem kultury. 66-letni artysta, który miał uświetnić Top of The Top Sopot Festival, odszedł w dniu występu. Chociaż od lat zmagał się z cukrzycą typu 2 oraz przewlekłą chorobą obturacyjną płuc (POChP), którą rozwiniął przez wieloletnie palenie tytoniu, przyczyna jego nagłego zgonu pozostaje owiana nutką tajemnicy. Biegli, po wstępnej sekcji zwłok, zlecili dalsze, pogłębione badania histopatologiczne, co tylko potęguje poczucie niedopowiedzenia wokół tej tragedii. To właśnie te okoliczności sprawiły, że pogrzeb artysty odbył się dopiero 8 września 2025 roku, ponad dwa tygodnie po jego śmierci.
Ostatnie pożegnanie
Ceremonia pogrzebowa Stanisława Soyki, choć utrzymana w duchu powagi i smutku, była świadectwem jego niezwykłej spuścizny. Setki fanów, przyjaciół i kolegów z branży zebrało się, by oddać hołd artyście. Kwiaty tonęły w morzu zniczy. Od tego przejmującego dnia minął już miesiąc. Czas, który zazwyczaj leczy rany, ale też pozwala ocenić, jak żywa pozostaje pamięć o tych, którzy odeszli. Dziennikarze "Super Expressu" postanowili odwiedzić miejsce spoczynku twórcy "Tolerancji", by zobaczyć, jak wygląda grób legendy miesiąc po pogrzebie.
Grób Stanisława Soyki dziś
To, co zastali na miejscu reporterzy, wywołało mieszane uczucia. Mimo że od pożegnania minął już miesiąc, na mogile Stanisława Soyki wciąż widać ślady świeżej pamięci. Jak ustalili, znaleziono tam jeszcze wiele kwiatów, choć niektóre już uschnięte, oraz wypalone znicze. To bezsprzeczny dowód, że fani nadal odwiedzają jego grób, składając hołd swojemu idolowi. Świadczy to o niezwykłej więzi, jaką artysta zbudował ze swoją publicznością. Stanisław Soyka był nie tylko głosem, ale i sumieniem, a jego teksty poruszały najczulsze struny.
Niemniej jednak, jedna rzecz rzuca się w oczy, co odnotowali dziennikarze "Super Expressu".
Mimo że od pogrzebu Stanisława Sojki minęło już wiele dni, to na jego grobie nie widać jeszcze pomnika ani trwałej, murowanej oprawy. Miejsce spoczynku artysty wciąż zdobi jedynie zielona mata imitująca trawę
- czytamy na stronie "SE".
Brak stałego pomnika, brak nagrobnej płyty – to widok, który może zaskakiwać, ale to tylko kwestia czasu, kiedy pojawi się nagrobek.