Spis treści
Kamila Boś, choć w ósmej edycji programu "Rolnik szuka żony" nie znalazła miłości, zyskała coś cennego – ogromną popularność i sympatię widzów. Ze swoją determinacją, temperamentem i pasją do prowadzenia ogromnego gospodarstwa pieczarkowego stała się inspiracją dla wielu kobiet.
Jak sama podkreśla:
Pieczary to moje życie, staram się, by były jak najlepszej jakości. W moją pracę wkładam ogrom serca
Niestety, ta sielanka i publiczny sukces miały swoją ciemną stronę. Jak się okazało, wraz z popularnością przyszły nieprzyjemności, które zmusiły Kamilę do stoczenia walki o własne bezpieczeństwo.
Niewinne wiadomości przerodziły się w koszmar
Spokój uczestniczki "Rolnik szuka żony" został brutalnie przerwany przez natrętnego stalkera. To, co zaczęło się od niewinnych wiadomości, szybko przerodziło się w koszmar pełen gróźb karalnych, które dotykały najczulszego punktu Kamili – jej życiowej pasji i źródła utrzymania. W wywiadzie dla "halo, tu polsat" rolniczka ujawniła przerażające treści, które otrzymywała:
Zniszczę cię
Spalę ci pieczarkarnię
Oglądaj się za siebie
- tak brzmiały wiadomości prześladowcy.
Kamila nie ukrywa, że te słowa wstrząsnęły nią do głębi. Jak sama przyznaje:
Wiadomości wzbudzały lęk i obawę, przede wszystkim każdy wie, że pieczarkarnia to całe moje życie, więc jeśli coś by tam się wydarzyło, to moje życie nie miałoby takiego sensu
Zgłoszenie na policję
Decyzja o zgłoszeniu sprawy na policję nie była łatwa, ale stała się koniecznością w obliczu narastającego zagrożenia. Przełomowym momentem, który przesądził o podjęciu działań prawnych, była wiedza stalkera o jej miejscu zamieszkania. Kamila, która pilnie strzeże swojej prywatności, została skonfrontowana z faktem, że stalker faktycznie zna jej adres. To sprawiło, że poczucie bezpieczeństwa prysło, a rolniczka poczuła się osaczona. Na szczęście, jak podkreśla gwiazda, spotkała się z profesjonalnym podejściem funkcjonariuszy.
Ja trafiłam na bardzo dobrego policjanta, który wziął tę sprawę na serio
To było kluczowe, biorąc pod uwagę, że wiele kobiet – jak ujawniła Kamila po nagłośnieniu sprawy – boryka się z umarzaniem podobnych postępowań.
Błąd na sali sądowej
Pierwsze spotkanie ze stalkerem twarzą w twarz nastąpiło na sali rozpraw. Kamila przystępowała do procesu z pewnością wygranej, zwłaszcza gdy dowiedziała się, że to już trzecia sprawa tego samego mężczyzny. Niestety, pierwsza rozprawa przyniosła wątpliwości.
Moim błędem, ogromnym błędem, było to, że nie wzięłam adwokata, bo moja sprawa, to już była trzecia tego pana. (...) Stwierdziłam, że wejdę na tę salę rozpraw i mam wygraną w ręku, a tak nie było
- szczerze przyznała Kamila.
Przestrzegła jednocześnie inne ofiary przed podobną naiwnością. Ostatecznie jednak sąd stanął po jej stronie. Mężczyzna został skazany na cztery miesiące aresztu i ma bezwzględny zakaz zbliżania się do Kamili Boś.
Życie po wyroku
Wyrok sądu to bez wątpienia ogromne zwycięstwo dla Kamili i sygnał dla wszystkich nękanych osób. Czy jednak odzyskała pełen spokój?
Ta obawa cały czas jest
- przyznaje Kamila.
Dodała, że popularność zmusza do ciągłej czujności. Mimo to, rolniczka nie zamierza dać się zastraszyć. Jej postawa jest pełna determinacji i odwagi, którą próbuje przekazać innym.
Nie mogę się bać. Wychodzę z założenia, że nie mogę się bać, bo inaczej bym z domu nie wychodziła
- oznajmiła w śniadaniówce.
Gwiazda jest gotowa na ewentualne przyszłe wyzwania:
Jeśli wyjdzie, będę musiała na nowo zgłosić sprawę i wtedy zobaczymy co, się wydarzy, ale nie zakładam takiego złego scenariusza
- dodaje na koniec.
Kamila Boś udowadnia, że niezależność i bezpieczeństwo są wartościami, o które trzeba walczyć, a jej zwycięstwo to ważna lekcja dla wszystkich ofiar stalkingu, by nigdy się nie poddawać.