Aktorzy "Dzikiego" pracowali w ekstremalnych warunkach. Sprzęt wnoszono na linach na 2000 metrów

2025-12-29 14:17

Już 1 stycznia 2026 roku na ekrany kin wejdzie „Dziki” – film który ma szansę zmienić postrzeganie rodzimej kinematografii. Twórcy postanowili przenieść widzów w XVII wiek, a akcję umiejscowić w majestatycznych Karpatach. Reżyser Maciej Kawulski w rozmowie z Marcinem Mellerem w jego "Mellinie", postanowił opowiedzieć o ekstremalnych warunkach, w jakich przyszło pracować ekipie filmowej i aktorom.

Aktorzy Dzikiego pracowali w ekstremalnych warunkach. Sprzęt wnoszono na linach na 2000 metrów

i

Autor: Eska Rock/ Materiały prasowe

Maciej Kawulski od lat zaskakuje swoimi filmowymi pomysłami. W 2020 roku mieliśmy okazję podziwiać świetnie przyjęty przez polską publiczność obraz "Jak zostałem gangsterem", a trzy lata później, w 2023 roku zobaczyliśmy nową odsłonę kultowego tytułu "Akademia Pana Kleksa". W 2024 roku na ekrany weszła produkcja "Bokser" z fenomenalnym Erykiem Kulmem, a już 1 stycznia reżyser zabierze nas w historyczną, a jednocześnie pełną magii podróż po Karpatach w filmie "Dziki", z główną rolą Tomasza Włosoka, niemego bohatera, który musi stawić czoła nie tylko brutalnej, cesarskiej inkwizycji, ale także potędze majestatycznych gór, które podczas realizacji zdjęć pokazały swoją nieustępliwą naturę. Aby oddać piękno krajobrazów, a także wspaniałą charakteryzację, kostiumy i grę aktorską, Kawulski zdecydował się kręcić kamerą ARRI ALEXA 65, którą zrobiono takie hity jak „Diuna”, "Oppenheimer", "Dunkierka" czy „Zjawa”. Jej ogromna matryca jest trzykrotnie większa od standardowego formatu Super 35, a rozdzielczość 6K pozwalają uzyskać spektakularną głębię obrazu. O ciężkiej przeprawie, przez cały proces produkcji filmu, reżyser opowiedział Marcinowi Mellerowi w programie "Mellina" Eski Rock.

Maciej Kawulski: Prawdziwy mężczyzna nie boi się prosić o pomoc | Mellina

Ekstremalne warunki na planie filmu "Dziki"

Realizacja filmu w Karpatach po słowackiej stronie okazała się ogromnym wyzwaniem logistycznym i wytrzymałościowym. Aby dostarczyć sprzęt w niedostępne miejsca, ekipa musiała wznosić się niekiedy na wyżyny swoich możliwości.

Jakąkolwiek kamerę byśmy ukręcili w miejscach, w których kręciliśmy, to i tak szerpowie, czy też alpiniści, którzy pomagali nam wtedy zabezpieczać ten plan, musieliby nam je wnosić, ale to nie byli tylko oni, bo cała ekipa pracowała. Ja z Bartkiem Cierlicą, asystenci, kamery, focus pullerzy, też braliśmy te plecaki i wnosiliśmy, ja najrzadziej. Natomiast wszyscy musieliśmy się tam dostać, łącznie z ekipą, z aktorami, w te wysokie góry, ale nie tylko wysokie góry, bo myśmy też kręcili w jaskiniach, w których ze względu na stan wysokiej wody w tamtym okresie, to był ten okres powodziowy, który nam spuszczano na linach, myśmy byli sprowadzani na linach do jaskiń, w których na pontonach przewożone były w takich naprawdę gorących strumieniach sprzęt, przeciągany z jednej strony na drugą

Walka z żywiołami

Praca nad „Dzikim” wielokrotnie wisiała na włosku. Reżyser przyznał, że momentami natura była tak nieprzewidywalna, iż kaskaderzy i specjaliści od bezpieczeństwa nakazywali przerwanie zdjęć. Ekipa jednak, czując magię tworzonego projektu, decydowała się iść dalej, ryzykując kontuzje w imię sztuki.

Byliśmy w kilku takich sytuacjach, powiedziałbym bez względu już na to, czy mieliśmy tą, czy inną kamerę, trudnych, w których po prostu ekipa, zabezpieczenie, kaskaderzy mówili, Maciek, stop, to już jest po prostu niebezpieczne. No na przykład musieliśmy się przeprawić przez pomost, który dzień wcześniej był drożny, a tego dnia przelewała się przez niego woda. No i nagle się okazało, że ekipa, jak jeden mąż, ryzykując, myślę, że nie chcę powiedzieć życie, ale może zdrowie albo jakąś kontuzję, zdecydowała się pójść za projektem, pójść za filmem i przedostać na drugą stronę tego pomostu i kręcić tam zdjęcia. Więc wielki szacunek mam do wszystkich ludzi, którzy wspólnie stwierdzili, że to był najtrudniejszy plan w ich życiu

Mroźna aura Karpat

Największym wyzwaniem dla aktorów i statystów była walka z pogodą. Choć planowano zdjęcia w sielankowej scenerii, rzeczywistość przyniosła burze i wilgoć, która przenikała do szpiku kości. Aktorzy, grający w strojach z epoki, nie mieli komfortu nowoczesnej odzieży termicznej.

Mieliśmy taką słynną scenę, którą mieliśmy kręcić w starej sielankowej osadzie pasterskiej, która wyglądała jak wioska Hobbitów. Natomiast ostatecznie kręciliśmy to w chmurze burzowej, która stanęła w środku, w środku w tej chmurze, w której siedziały przedziwne zjawiska atmosferyczne. Ja byłem w kurtce goreteksowej i w butach, w których chodzę po górach, ale statyści, aktorzy grali, to jest XVII wiek, w sweterkach, które były po minucie mokre, nie dlatego, że padało, tylko dlatego, że byliśmy w wodzie tak naprawdę zanurkowani. I wszyscy dali radę. Wiadomo, że to zostały trudne zdjęcia i trzeba niekiedy motywować ludzi do tego, żeby nie rezygnowali, ale na koniec dnia nie zrezygnowali. No i udało nam się uzyskać jakiś taki magiczny mood w tym filmie jeżeli chodzi o picture value

Dzięki poświęceniu ekipy, widzowie otrzymają film, w którym natura nie jest tylko tłem, ale także bohaterem całej akcji, a efekt końcowy może być oszałamiający, o czym przekonamy się już 1 stycznia 2026.