Agata Kulesza przerwała milczenie. O przemocy psychicznej mówi bez owijania w bawełnę

Agata Kulesza od lat strzeże swojego życia prywatnego jak oka w głowie, ale tym razem zrobiła wyjątek. W szczerej rozmowie z Żurnalistą wróciła do bolesnych doświadczeń z przeszłego związku. Opowiedziała o wstydzie, lęku, ucieczce z własnego domu i długiej drodze do odzyskania godności.

Agata Kulesza, znana z oscarowej "Idy" oraz szeregu mocnych ról  filmowych i teatralnych, przez lata unikała publicznych zwierzeń. A jednak w najnowszym odcinku podcastu Żurnalisty postanowiła podzielić się historią, o której — jak sama przyznaje — długo nie była w stanie mówić nawet najbliższym.

Aktorka opowiedziała o przemocy psychicznej, której doświadczyła w swoim poprzednim małżeństwie. To pierwszy raz, kiedy tak otwarcie opisała, co działo się za zamkniętymi drzwiami domu, który z czasem przestał być miejscem bezpieczeństwa.

"To jest wielki wstyd"

Kulesza nie owijała w bawełnę. Zdradziła, że przez długi czas nie dopuszczała do siebie myśli, że coś jest nie tak. Pracowała niemal bez przerwy, jakby bieganie od planu do planu mogło zniwelować smutek i chaos w głowie.

W rozmowie z Żurnalistą powiedziała wprost:

– Myślę, że tak bardzo pracowałam, bo nie chciałam sobie przypiąć tego orderu smutku i tak w nim tkwić, tylko na początku byłam zdezorientowana, a później już zaczęłam rozmawiać z moimi przyjaciółmi – wyznała.

Najtrudniejszy jednak okazał się wstyd. Nie strach, nie rozpacz — właśnie wstyd, który, jak mówiła, przykleja się do człowieka jak ciężka chmura.

– To jest wielki wstyd. Nawet jak się wyprowadziłam do innego mieszkania, bo musiałam, to się wstydziłam, że ktoś może mnie zobaczyć na klatce i że co ja właściwie tu robię, gdzie jest mój dom. Że nagle w jakiś sposób straciłam swój dom – powiedziała.

Dodała też, że bez wsparcia bliskich mogłaby nigdy nie zrobić tego pierwszego kroku. To oni dosłownie "wyciągnęli ją za rękę".

Kulesza o walce i odbudowywaniu siebie

Aktorka przypomniała też słowa, które wypowiedziała w wywiadzie dla miesięcznika "Pani". To właśnie wtedy po raz pierwszy opisała, jak wyglądała jej droga do sprawiedliwości. Podkreśliła, jak trudne bywa zgłoszenie przemocy psychicznej — tym bardziej gdy instytucje, które powinny pomagać, często rozkładają ręce.

Jej apel do osób w podobnej sytuacji pozostaje niezwykle mocny:

– Powiedzenie na głos "tak, jestem ofiarą przemocy" wymaga ogromnej odwagi.[...]. Sama byłam ofiarą przemocy psychicznej. Bo usłyszałam od policji: "bardzo pani współczujemy, ale nie możemy nic zrobić". Bo spotkałam wielu ludzi dobrej woli, którzy mieli związane ręce przez system. Bo wiem, ile znaczy wsparcie rodziny i przyjaciół, którzy mówią: "uciekaj!". Ale może ty ich nie masz… Dlatego chcę cię namówić, żebyś nie bała się prosić o pomoc. Chcę ci powiedzieć, że doprowadziłam do skazania prawomocnym wyrokiem człowieka, który dopuścił się przestępstwa wobec mnie. Chcę ci powiedzieć, że możesz mieć nowe życie, pełne szacunku i godności. Chcę ci powiedzieć, że cię wspieram.”

To słowa, które niosą w sobie siłę — nie dlatego, że wypowiada je znana aktorka, ale dlatego, że pochodzą od osoby, która przeżyła to, o czym mówi.

Nowe życie po burzy

Historia Agaty Kuleszy nie jest łatwa, ale właśnie dlatego brzmi tak prawdziwie. Nie jest to opowieść o celebryckim skandalu, lecz świadectwo kobiety, która przez lata milczała, a teraz mówi głośno — również za tych, którzy nadal nie mają siły. Dziś Kulesza mówi już otwarcie: da się odbudować. Da się wrócić do poczucia własnej wartości i stworzyć życie, które nie będzie podszyte strachem.

Źródło: Onet.pl, Gazeta.pl

Tylko u nas! Agata Kulesza przyszła na swój rozwód