Śmierć Stanisława Soyki to informacja, która pojawiła się niespodziewanie. 21 sierpnia wokalista miał wystąpić w Operze Leśnej w ramach ostatniego dnia Top of the Top Sopot Festival. Stacja TVN od tygodni zapowiadała jego występ. Artysta pojawił się na miejscu. Tego samego dnia miał nawet próby. Nic nie zapowiadało, że coś złego może się stać. Kiedy potwierdzono, że Stanisław Soyka nie żyje, nieoficjalnie zaczęto mówić, że muzyk zasłabł właśnie podczas próby do występu. Nie było jednak wiadomo, jakie dokładnie były okoliczności śmierci. Teraz pojawiło się pierwsze stanowisko prokuratury. Co wiadomo na temat nieoczekiwanej śmierci wybitnego muzyka?
ZOBACZ TAKŻE: Ewa Bem wspomina zmarłego Stanisława Soykę. "Był mi bardzo, bardzo bliski"
Prokuratura komentuje śmierć Stanisława Soyki
Jest już pierwszy komunikat prokuratory w sprawie śmierci Stanisława Soyki.
Stało się to w hotelu, prokurator został o sprawie poinformowany około godziny 21:00. [...] W tego typu przypadkach zawsze pojawiamy się na miejscu zdarzenia, więc tak, można tak powiedzieć, że okoliczności naszego pojawienia się były "standardowe" - potwierdza w rozmowie z "Super Expressem" prokurator Michał Łukasiewicz, szef Prokuratury Rejonowej w Sopocie. - Jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by mówić o przyczynach śmierci. Trwają różne działania - dodał prokurator.
Nie żyje Stanisław Soyka
Stanisław Soyka, pochodzący z Żor na Śląsku, rozpoczął swoją muzyczną drogę jeszcze w okresie PRL. Na przestrzeni kariery współpracował m.in. z Marylą Rodowicz oraz zespołem Maanam. W 1992 roku uhonorowano go nagrodą Bursztynowego Słowika. W ostatnich latach artysta prezentował nowe utwory i przygotowywał kolejne przedsięwzięcia muzyczne. Odszedł w wieku 66 lat.