Harry Styles

i

Autor: materiały prasowe Live Nation Polska

RELACJA

Showman naszego pokolenia. Harry Styles wystąpił w Polsce [RELACJA Z KONCERTU]

2023-07-03 10:56

Nasi dziadkowie mieli Elvisa Presleya, rodzice Freddiego Mercury'ego lub Robbiego Williamsa, a my? Świat potrzebuje muzycznych idoli, którzy są w stanie pociągnąć za sobą tłumy i wszystko wskazuje na to, że dla naszego pokolenia kimś takim jest właśnie Harry Styles. Charyzmy scenicznej tego jegomościa nie jest w stanie pomieścić nawet tak wielki obiekt jak PGE Narodowy. Warszawski koncert w ramach Love On Tour 2023 był po prostu fantastyczny - od pierwszej do ostatniej piosenki. Come on, Harry. We want to say thank you.

Od jego ostatniego koncertu w Krakowie nie minął jeszcze rok. Harry Styles ma jednak obecnie taką pozycję, że bez problemu udało mu się wyprzedać jeszcze większy od Tauron Areny obiekt, czyli PGE Narodowy. Już około godziny 19:30 stadion pękał w szwach. Na trybunach, jak i na podzielonej na kilka stref płycie można było podziwiać tysiące fanek i fanów wystrojonych w cekiny, kapelusze i najczęściej rożowe boa, których elementy unosiły się w powietrzu, z brokatem i wielkimi uśmiechami na twarzach. Niektórzy na zetknięcie z idolem czekali od kilku dni, o czym informowały i z czego ochoczo kpiły ogólnopolskie media. Mimo powstania tak wielu nagłówków właściwie nikt nie poświęcił kilku minut, by podejść do grupy koczujących Harries i zapytać o powody ich poświęcenia. Poza tym - czy Polska naprawdę jest jakimś ewenementem, jeśli chodzi o kulturę "kolejkowania"? Nie wydaje mi się. Sam pamiętam, jak kilka lat temu, będąc w Pradze na koncercie Madonny w listopadzie (!), przyglądałem się rozstawionym namiotom i rozłożonym pod bramami śpiworom.

Zanim zaczął się koncert Harry'ego, scenę PGE Narodowego przejęła brytyjska formacja Wet Leg. Wokalistki nagrodzonej dwiema statuetkami Grammy i dwiema  BRIT Awards grupy od pierwszych sekund porwały publiczność, co umówmy się, wcale nie jest takie łatwe, biorąc pod uwagę potęgę fandomu gwiazdy wieczoru, którego członkowie na ogół odliczają już tylko minuty do rozpoczęcia właściwego show. Wet Leg mogły jednak liczyć na bardzo ciepłe przyjęcie ze strony Polaków. Rhian i Hester zdawały się być nawet momentami mocno zaskoczone tym, z jakimi reakcjami spotkały się ich występy. Nie ukrywam, że po tym trwającym około pół godziny koncercie Wet Leg to moje marzenie festiwalowe. Po zejściu ze sceny supportu, by nie ostudzić entuzjazmu fanów, z głośników poleciały doskonale znane wszystkim hity, w tym Angels Robbiego Williamsa oraz Bohemian Rhapsody Queen. Moment, gdy cały obiekt zaśpiewał wspólnie refren tego ponadczasowego singla, naprawdę wywoływał ciarki.

Koncerty w Polsce - LIPIEC i SIERPIEŃ 2023. Kto jeszcze zagra w te wakacje?

Fani przed koncertem Beyonce

Harry Styles w Polsce 2023 - relacja

Harry Styles pojawił się na scenie chwilę po 21:00. Myślę, że mieszkańcy dzielnic sąsiadujących z PGE Narodowym mogliby wskazać dokładny start koncertu, bowiem w jednej chwili rozległ się przeszywający pisk dziesiątek tysięcy wielbicieli artysty. Takich upustów kumulujących się od kilku dni emocji było przez całe show Love On Tour znacznie więcej. Ubrany w błękitno-żółty strój Styles rozpoczął widowisko od kawałka Daydreaming z ostatniej płyty Harry's House, a następnie płynnie przeszedł do wielkich hitów z Fine Line - Golden i Adore You.

Setlista Love On Tour 2023 nie była dla fanów Stylesa wielkim zaskoczeniem. Nie zabrakło jednak powodów do radości. Wokalista zaśpiewał numery, którego nie goszczą na stałe w jego koncertowym zestawieniu. Mowa o Stockholm Syndrome z płyty Four One Direction oraz uwielbianym przez Harries i wciąż niewydanym studyjnie kawałku Medicine, który po raz pierwszy rozbrzmiał na żywo w 2018 roku, podczas światowej trasy Live on Tour przedstawianego wówczas jako ex-członka 1D piosenkarza.

W przeciwieństwie do Beyonce, która zaledwie kilka dni wcześniej zawładnęła PGE Narodowym, prezentując znakomity spektakl muzyczny pełen skomplikowanych układów choreograficznych, zmian strojów i efektów specjalnych, Harry nie postawił na zaplanowany od A do Z performance. Czy to źle? Pamiętam poprzedni koncert Stylesa w Polsce, który odbył się dzień po show inaugurującym Chromatica Ball Lady Gagi w Dusseldorfie, na którym byłem. Zastanawiałem się wówczas, dlaczego od kobiet w przemyśle muzycznym wymaga się ciągłego wymyślania siebie na nowo i elementów zaskoczenia, gdy w przypadku mężczyzn wystarczy, iż podejdą oni do mikrofonu i zaśpiewają kilkanaście utworów, by zostać nagrodzonymi takimi samymi brawami. Będąc na Love On Tour w Warszawie, zrozumiałem, że to po prostu inny rodzaj muzycznej ekspresji i nie ma sensu tworzyć porównań, choć te, ze względu na podobny czas, same przychodzą do głowy. Publiczność Harry'ego Stylesa nie wymaga od niego tłumu tancerzy i przebieranek, by czuć się dopieszczonym. Wystarczył jeden jego ruch, by fani na trybunach musieli chwilami zatykać uszy.

Nie sposób nie wspomnieć o oddaniu polskich Harries, które nie tylko przygotowały robiące wrażenie akcje koncertowe, jak na przykład pokaz latarek przy Keep Driving czy stworzenie napisu HOME, ale również transparenty z dość zabawnymi hasłami. Dzięki ich zaangażowaniu mogliśmy usłyszeć, jak Harry Styles radzi sobie z wymową nazwy miasta Białystok, w którym mieszka przekonana o tym, iż jej wnuczka jest w kościele, a nie na koncercie babcia jednej z fanek, jak również imienia Bartek, nad którego rzuceniem zastanawiała się inna. Na scenie co chwilę lądowały też rozmaite gadżety. Harry z radością przymierzył na oczach wszystkich darowany mu kowbojski kapelusz i tęczową czapkę, jak również otulił się flagami środowiska LGBT+ i Ukrainy. Ten wymowny symbol przy Sign Of The Times tylko spotęgował emocje płynące z tego przejmującego hitu. Wzruszenie wywołało też wspólne odśpiewanie sto lat zaproszonej na scenę wielbicielce.

Love On Tour to bardzo trafiona nazwa. Miłość w Warszawie było bowiem widać na każdym kroku. Oprócz niej szacunek i poświęcenie. Opuszczając teren PGE Narodowego, nie widziałem osoby, na której twarzy nie gościłby uśmiech od ucha do ucha. Harry Styles to showman naszego pokolenia i artysta, który ma szansę stać się prawdziwą legendą, naprawdę. Kwestią czasu wydaje mi się Super Bowl Halftime Show w jego wykonaniu. Wracaj do nas tak szybko, jak to możliwe, Harry!