The Witcher od Netflix zachowa słowiański charakter

i

Autor: Materiały prasowe The Witcher od Netflix zachowa słowiański charakter

Tomasz Bagiński: współproducent Wiedźmina pierwsze animacje tworzył na... Amidze! Jak potoczyła się jego kariera?

2019-02-19 17:07

Serial Netfliksa, którego jest współproducentem, będą oglądały setki milionów ludzi na całym świecie. Tomasz Bagiński zaczynał jednak skromnie, a na swój pierwszy wielki sukces w ogóle nie był przygotowany.

Jest początek lat 90., Białystok. Tomasz Bagiński chodzi do szkoły średniej, zna już postać Wiedźmina, ale nawet nie przejdzie mu przez myśl, że w przyszłości będzie współtworzył serial o tym polskim superbohaterze dla globalnej platformy. Marzy natomiast o robieniu filmów. Jest tylko jeden kłopot, nie ma kamery. Ma za to komputer Amiga i na nim robi swoje pierwsze animacje.

Wiedźmin: obsada. Kto wystąpi w serialu Netflixa The Witcher?

Pierwszy sukces mocno go przerósł

Jego pierwszą, stworzoną samodzielnie postacią był pechowy czarodziej. Historie, które wtedy opowiadał, miały dużą dawkę czarnego humoru. Jak mówi Tomasz Bagiński:

Moi bohaterowie ginęli często i w brutalny sposób. Ale powoli się uczyłem, jak ich wyprowadzić ku optymizmowi, i teraz jest to trochę rzadsze.

Gra o tron - bohaterowie serialu na nietypowych zdjęciach - Galeria

Jednak zanim Tomasz Bagiński zajął się na poważnie opowiadaniem historii i animacjami, przez trzy lata studiował w Warszawie architekturę. Wbrew pozorom, wcale nie dlatego stworzył „Katedrę”. Inspiracją dla tej krótkometrażowej animacji było opowiadanie Jacka Dukaja pod tym samym tytułem. Tomasz Bagiński przyznaje, że z jednej strony był to rodzaj hołdu dla tego autora, a z drugiej, swego rodzaju nieformalny dyplom. Krótko można powiedzieć tak: chciał coś udowodnić światu. I, całkiem jak w filmie, świat rzeczywiście zachwycił się talentem Tomasza Bagińskiego. „Katedra” dostała nominację do Oscara w kategorii krótki film animowany, a poza tym ok. 100 różnych nagród.

Sukces był ogromny, a Tomasz Bagiński młody i, jak sam przyznaje, nie bardzo wiedział, jak skonsumować tę nagłą rozpoznawalność, sławę i nagrody:

To były proste rzeczy, np. nie znałem dobrze angielskiego. Poza tym, nie znałem jeszcze dynamiki tego rynku, zasad, na których on się opiera. To jest pewna gra, do której jest się zaproszonym, ale jeśli nie zna się zasad, to zostaje się frajerem, którego wszyscy ogrywają.

Dodaje, że nauczenie się reguł tej gry zajęło mu kilka lat. W tym czasie poznał tajniki trudnej sztuki sprzedawania swoich pomysłów, ale przede wszystkim rozwijał się artystycznie. Jego filmografia po „Katedrze” jest już bardzo bogata, a jego filmy zdobywały kolejne nagrody. Wyreżyserował też m.in., na zlecenie BBC, spot promujący zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi, tworzył zwiastuny gier komputerowych.

Tym, co Bagińskiego mocno wyróżnia, jest jego zainteresowanie kulturą słowiańską – czerpie z niej mnóstwo inspiracji, wprowadzając do popkultury wątki i motywy wydawałoby się schowane do lamusa. On widzi w nich wielki potencjał, z powodzeniem eksploatując je m.in. w cyklu „Legendy Polskie”.

Teraz Tomasz Bagiński jest współproducentem serialu Netfliksa „The Witcher”, w gwiazdorskiej obsadzie. Zdjęcia trwają. Początkowo wydawało się nawet, że Bagiński wyreżyseruje przynajmniej jeden odcinek premierowego sezonu. Mimo że tak się nie stanie, jego rola i tak jest bardzo istotna i budzi wśród polskich fanów Wiedźmina ogromne emocje. Tomasz Bagiński ma dopilnować, żeby „The Witcher” był jak najbardziej słowiański. Premiera jest zapowiadana na koniec tego roku, serial będzie oglądany w 130 milionach domów na świecie, w 190 krajach.

Lepiej być dużą rybą w małym stawie

Tomasz Bagiński pracuje na co dzień w Polsce. Miał konkretne propozycje, żeby przenieść się do USA i pracować w Hollywood, ale z nich nie skorzystał. Dlaczego? Jednym z powodów był fakt, że kilkanaście lat temu świat zaczął się zmniejszać. Jak podsumowuje reżyser:

Okazało się, że będąc w Polsce, można robić rzeczy na cały świat. Można rozwijać karierę w Stanach, choć może wolniej i w bardziej skomplikowany sposób. Po drugie, jaki jest sens jechać do miejsca, gdzie wszystko jest już ustawione? W Stanach nie dało się zostać gwiazdą po jednym krótkim filmie, a tu się dało. Poza tym, Polska miała i nadal ma ogromny potencjał rozwoju, a przecież zabawa jest w ruchu, w działaniu.

Kto chciałby dowiedzieć się więcej na temat tego twórcy, może obejrzeć wspomnianą rozmowę w programie „Z tymi co się znają”. Tomasz Bagiński opowiada w niej m.in. o swoich mrocznych skłonnościach, o tym, jak słowiańskie motywy, opowieści i legendy można w interesujący sposób wykorzystać w popkulturze, wyjaśnia też, co myśli o nowoczesnych technologiach cyfrowych m.in. w przemyśle filmowym.