Spis treści
"Babygirl" grzeje na streamingu. Polacy nie mogą przestać oglądać tego filmu
Pamiętacie jeszcze kinowy szum ze stycznia tego roku? "Babygirl", erotyczny thriller z Nicole Kidman w roli głównej, w reżyserii Haliny Reijn, był wtedy na ustach wszystkich. Film okazał się w Polsce nie lada fenomenem, ustanawiając rekord otwarcia dla produkcji kultowego studia A24 i ostatecznie przyciągając przed wielki ekran ponad 300 tysięcy widzów. To był zaledwie przedsmak tego, co miało nadejść kilka miesięcy później.
Prawdziwa gorączka zaczęła się jednak pod koniec lipca. Film zadebiutował na platformie HBO Max 25 lipca 2025 roku i niemal z miejsca wystrzelił na sam szczyt popularności. Zaledwie kilka dni po premierze "Babygirl" okupuje pierwsze miejsce w rankingu TOP10 w Polsce, zostawiając w tyle inne głośne produkcje. Wygląda na to, że Polacy, którzy nie zdążyli zobaczyć go w kinie, masowo nadrabiają zaległości w domowym zaciszu, a ci, którzy już go widzieli… cóż, najwyraźniej chcą przeżyć te emocje jeszcze raz.
O czym jest "Babygirl"? Mocne kino, które podzieliło widzów
O co tyle hałasu? "Babygirl" to historia Romy (w tej roli brawurowa Nicole Kidman), kobiety sukcesu, prezeski potężnej firmy technologicznej, która ma z pozoru wszystko: luksusowy dom, kochającego męża i udane córki. Pod tą idealną fasadą kryje się jednak głęboka frustracja i seksualne niespełnienie. Wszystko zmienia się, gdy w jej firmie pojawia się młody i magnetyczny stażysta Samuel (Harris Dickinson). Między nimi rodzi się niebezpieczna gra pożądania, w której to on, mimo różnicy wieku, przejmuje dominującą rolę.
Film od samego początku budził skrajne emocje, co doskonale widać po jego odbiorze. Z jednej strony krytycy na całym świecie piali z zachwytu, nagradzając Nicole Kidman za jedną z najlepszych i najodważniejszych ról w karierze. Z drugiej strony publiczność jest mocno podzielona. W sieci nie brakuje opinii, że to kino ważne, przełamujące tabu i mówiące o kobiecej przyjemności, ale równie głośno słychać głosy widzów zszokowanych i zniesmaczonych odważnymi scenami erotycznymi. Jedno jest pewne, "Babygirl" to nie jest film, który pozostawia obojętnym. Albo się go kocha, albo nienawidzi.