Do planów rządu dotarli reporterzy "Dziennika Gazety Prawnej". Jak udało im się dowiedzieć, szczepienia miałyby być realizowane w zakładach pracy, przez samych pracodawców. Wyjaśniają też, jak miałaby wyglądać procedura ich organizacji. Pracodawca będzie musiał zgłosić, jaką liczbę pracowników ma do zaszczepienia. Otrzyma następnie listę podmiotów, które mogą je wykonać. "Cała organizacja będzie już po stronie pracodawcy" - pisze DGP.
- Na umówiony termin zostaną dostarczone preparaty oraz wytyczne, a cała organizacja będzie już po stronie pracodawcy - wyjaśnia gazeta. - Będzie musiał zapewnić personel kwalifikujący i przeprowadzający szczepienia lub zawrzeć stosowną umowę z przychodnią.
Pomysł ma na celu zwiększenie liczby miejsc i podmiotów wykonujących szczepienia. Wszystko po to, by akcja szczepień była jak najbardziej masowa.
Dziennik dodaje, że rząd ma gotowy projekt nowelizacji ustawy – Prawo farmaceutyczne, która umożliwi podawanie zastrzyków w aptekach. Z informacji gazety wynika, że może on trafić na posiedzenie Sejmu jeszcze w tym tygodniu.
Kolejnym krokiem ma być zezwolenia na to, by nie tylko lekarze wykonywali szczepienia. Mogliby robić to także np. farmaceuci. Zaczęto ich też szkolić w dokonywaniu wkłuć domięśniowych. Na kursy zgłosiło się ich już ok. 5,5 tys.
Informacje te potwierdza w rozmowie z dziennikiem szef KPRM i rządowy pełnomocnik ds. szczepień Michał Dworczyk.
- Jeśli wprowadzimy takie rozwiązania na stałe, dla wielu osób i środowisk medycznych będzie to duża zmiana. Funkcjonują one już jednak na świecie i pozytywnie wpływają na liczbę wykonywanych szczepień, np. przeciwko grypie – wskazuje minister.
Gazeta zaznacza przy tym, że apteki to niejedyne miejsca, w których pojawią się punkty szczepień. "Dojść mają zorganizowane przez samorządy tzw. duże punkty szczepień. Mogą one powstawać np. w szkołach - informuje "DGP".
