Spotkanie Trumpa i Zełenskiego z udziałem Nawrockiego
W niedzielę (28 grudnia) na Florydzie doszło do spotkania Donalda Trumpa, prezydenta USA, oraz Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy. Tematem rozmów było zakończenie wojny. Po spotkaniu obaj przywódcy zorganizowali wideokonferencję z europejskimi liderami. Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki. Jak poinformowała kancelaria prezydenta, Nawrocki podkreślił kluczową rolę Polski w ewentualnym procesie pokojowym, m.in. ze względu na hub logistyczny pod Rzeszowem.
Nawrocki ostrzegał Trumpa przed Putinem
W poniedziałkowym (30 grudnia) wywiadzie dla Polsat News, Przydacz zdradził, że prezydent Nawrocki zwrócił uwagę Donaldowi Trumpowi, iż przy jakichkolwiek ustaleniach z Rosją należy pamiętać, że: „Rosja nie dotrzymuje umów i jest w stanie oszukać każdego”. Dodał również: „Nie należy ufać Władimirowi Putinowi”.
Przydacz podkreślił znaczenie tego przekazu: „Im więcej zaufanych ludzi, takich, których Donald Trump w jakimś sensie lubi, szanuje, chce z nimi rozmawiać, będzie przedstawiać tę rzeczywistość, tym mniejsza szansa, że inni, którzy podszeptują jakieś prorosyjskie narracje w Białym Domu, będą słuchani”.
Polecany artykuł:
Krytyka sporu o nominacje w służbach
Odniósł się też do inicjatywy szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza i ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka wspólnego spotkania z prezydentem i szefami służb. Spotkanie miałoby służyć zażegnaniu konfliktu wokół nominacji oficerskich dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Przydacz skwitował: „nie można było tak od początku?” - Widać, że strona rządowa zmienia podejście, jeśli chodzi o kwestię kontaktu prezydenta ze służbami. No i dobrze. (...) Do takiego spotkania na pewno dojdzie. Tylko pytanie, po co było przez kilka tygodni ogniskować uwagę opinii publicznej wokół tego sporu? - zaznaczył szef BPM.
Wyraził przekonanie, że sprawę uda się bardzo szybko rozwiązać, jeśli do prezydenta będą trafiać wszelkie informacje, także dotyczące nominacji. - Tylko trzeba chcieć ze sobą współpracować. I mam wrażenie, że pan Kosiniak-Kamysz akurat jest jednym z niewielu, który chce współpracować - ocenił Przydacz.
Apel o współpracę z MSZ
Dodał, że życzyłby sobie, by podobna współpraca była realizowana także z MSZ. Pytany, czy jeśli minister SZ Radosław Sikorski wystąpi z podobną propozycją spotkania z prezydentem po to, by odblokować nominacje ambasadorskie, Przydacz odparł: „myślę, że spotkanie będzie niebawem, ale to czy się dogada (Sikorski z prezydentem - PAP) będzie zależało od jego zdolności dyplomatycznych”. - Skoro jest takim świetnym dyplomatą, to myślę, że powinien się umieć dogadywać. Skoro się nie umie dogadać z prezydentem Andrzejem Dudą, z prezydentem Nawrockim, ze mną, z ministrem (Wojciechem) Kolarskim, z ministrem (Mieszkiem) Pawlakiem, z nikim się nie potrafi dogadać, no to co to za dyplomata? - zapytał Przydacz.
Spór między rządem a ośrodkiem prezydenckim ws. nominacji ambasadorskich trwa od marca 2024 r. Wtedy szef MSZ Radosław Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych. Ówczesny prezydent Andrzej Duda podkreślał natomiast, że „nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta”. W miejsce ambasadorów, którzy opuścili placówki, ale nie zostali wówczas formalnie odwołani przez prezydenta, trafili wskazani przez MSZ dyplomaci, którzy nie mają statusu ambasadorów, lecz charge d’affaires.
Prezydent Nawrocki sprzeciwia się w szczególności nominowaniu na ambasadorów obecnego szefa placówki w Waszyngtonie Bogdana Klicha oraz Ryszarda Schnepfa, chargé d’affaires we Włoszech