Każdy, kto kiedykolwiek był na Konkursie Chopinowskim, wie, że to wydarzenie absolutnie wyjątkowe. W powietrzu unosi się napięcie, każdy oddech zdaje się ważyć tonę, a na scenie młodzi pianiści walczą o coś więcej niż tylko laur zwycięzcy – o spełnienie marzeń. Ale wystarczy jedno dzwoniące powiadomienie z telefonu albo nieopatrzne trzaśnięcie drzwi, by ten delikatny świat dźwięków runął jak domek z kart.
Trwa właśnie XIX edycja Konkursu, który potrwa do 23 października. W półfinale zobaczymy troje Polaków, a wśród publiczności – tłumy melomanów z całego świata. Niestety, nie wszyscy pamiętają, że uczestnicy potrzebują absolutnej ciszy, by pokazać pełnię swoich umiejętności.
Szept, trzask, flesz – niewidzialni sabotażyści
Czasem trudno uwierzyć, że w sali pełnej ludzi wpatrzonych w klawiaturę fortepianu znajdzie się ktoś, kto w środku występu zaczyna rozmowę szeptem – który w tej akustyce brzmi jak megafon. Albo ktoś, kto postanowi uchwycić idealny kadr na Instagram, błyskając fleszem prosto w twarz młodego pianisty. Niestety, każde takie zdarzenie może zrujnować wielomiesięczne przygotowania uczestnika.
Dzwoniące telefony to już osobny rozdział. Mimo powtarzanych przed koncertami komunikatów, że należy je wyłączyć, co roku zdarza się kilka takich irytujących incydentów. W tym momencie na sali zwykle robi się gęsto – jedni przewracają oczami, inni wzdychają z niedowierzaniem, a pianista próbuje zachować spokój.
Drzwi cięższe niż fortepian
Kolejnym problemem są widzowie, którzy wychodzą i wracają w trakcie występu. Trzaśnięcie ciężkich drzwi Filharmonii Narodowej potrafi skutecznie wyrwać z nastroju nawet najbardziej skupionego artystę. Jeśli więc ktoś musi wyjść – niech zrobi to między utworami. Naprawdę, kilka minut cierpliwości to nie koniec świata.
Kaszel, chrząkanie – dozwolone poza salą
Jesień i chłodne sale koncertowe to niełatwy duet. Ale nawet wtedy, gdy chwyci nas kaszel, warto pamiętać, że Chopin nie lubi akompaniamentu krtaniowego. Charczenie, wycieranie nosa, powtarzające się pokasływania – to dźwięki, które z publiczności czynią współwinnych artystycznej porażki. Jeżeli naprawdę nie da się powstrzymać napadu kaszlu, najlepiej po prostu cicho wyjść z sali i wrócić dopiero po utworze.
Szacunek to najlepszy bilet wstępu
Konkurs Chopinowski to nie tylko rywalizacja – to święto muzyki, które wymaga skupienia, wrażliwości i odrobiny kultury osobistej. Publiczność jest tu równie ważna jak artyści, bo tworzy z nimi jedną, delikatną przestrzeń dźwięku i ciszy. Wystarczy więc trochę empatii, by nie stać się tą osobą, o której później mówi cała sala. Pamiętajmy, że choć fortepian potrafi zagłuszyć wiele, to braku szacunku dla muzyki nie da się przykryć żadnym akordem.