T.Love, zespół założony w Częstochowie w 1982 roku przez Muńka Staszczyka, to więcej niż muzyka – to kawał polskiej historii, symbol buntu, a jednocześnie niezmienny rockowy fundament. Z punka, reggae i podwórkowej bezczelności stworzyli przeboje, które znają wszyscy - od "Warszawy" po "Kinga" i "I Love You". Sidney Polak dołączył do tej maszyny w 1990 roku i stał się jej rytmicznym sercem. Teraz, po ponad trzech dekadach odchodzi...
Wieloletnia współpraca
Współpraca T.Love i Jarosława Polaka, lepiej znanego jako Sidney, trwała blisko 35 lat. To on był odpowiedzialny za charakterystyczne, nierzadko reggae’owe i zawsze mocne brzmienie perkusji, które towarzyszyło zespołowi w okresie największych triumfów. Choć muzyka T.Love ewoluowała od surowego punka lat 80. (wtedy jeszcze jako Teenage Love Alternative) do bardziej melodyjnych, chwytliwych rockowych hymnów.
Emocjonalne rozstanie
Informacja o rozstaniu pojawiła się niczym grom z jasnego nieba. Zespół opublikował krótkie, ale bardzo emocjonalne oświadczenie. Czytelnicy dowiedzieli się, że po 35 latach współpracy drogi Polaka i T.Love się rozeszły – z powodów "artystycznych i zawodowych". Muniek Staszczyk osobiście podziękował odchodzącemu perkusiście, podkreślając jego profesjonalizm. Staszczyk, wyrażając się o Polaku, nie szczędził ciepłych słów.
Chcę bardzo podziękować Jarkowi za tę wielką wspólną przygodę, setki a może i tysiące koncertów, fantastyczne płyty i zawsze duży profesjonalizm. Sidney to niezwykle zdolny artysta, z pewnością jeszcze nie raz zaskoczy nas swoją kreatywnością, czy to solowo czy w innych składach. Wszystkiego najlepszego bracie!
- czytamy na Facebooku.
Reakcja fanów
Nie da się ukryć, że fani zareagowali na wiadomość z przerażeniem i żalem. Sidney Polak jest postacią tak ikoniczną dla składu T.Love, że jego odejście odebrane zostało jako zwiastun nadchodzących problemów, a może nawet rozpadu całego zespołu. Fani wprost sugerują wewnętrzne problemy w grupie.
No to coś tam się niedobrego dzieje wewnątrz grupy. Czyżby różnice artystyczne dotyczące nowej płyty? T.Love bez Sydneya to jak Stonesi bez Wattsa...
Podobno Benedek ściągnął Sidneya do swojego nowego zespołu
Sydney Polak odchodzi z T Love???Bez T Love to on nie istnieje za bardzo
No to mamy rozpad t.love na naszych oczach
Kilka tygodni temu Janek, teraz Sidney... W kapeli dzieje się po prostu źle. T.Love bez Sidneya to jak Stonesi bez Richardsa
To się tam wyrabia na stare lata. Najpierw roszady na gitarze, wprawdzie wrócił Magilla...teraz Jarek....to se ne vrati...
- czytamy pod postem.
Czy te odejścia to jedynie naturalna kolej rzeczy i poszukiwanie nowych ścieżek artystycznych, czy faktycznie wewnątrz T.Love dzieje się coś, o czym zespół milczy? Pojawia się również pytanie, kto zastąpi Sidneya?