Tomasz Jakubiak był jednym z najpopularniejszych i najbardziej cenionych polskich kucharzy. Rozpoznawalność zyskał dzięki autorskim programom kulinarnym, jak chociażby "Jakubiak rodzinnie", "Jakubiak z miłości do lokalności" czy "Jakubiak rozgryza Polskę". Widzowie znają go również jako jurora programów z serii "MasterChef" oraz autora książek o tematyce kucharskiej. Jakubiak podbił serca fanów nie tylko swoją wiedzą z dziedziny kulinarii oraz ogromnej pasji do gotowania, ale przede wszystkim dzięki ogromnej empatii oraz poczuciu humoru. Kiedy jesienią 2024 roku ogłosił, iż zmaga się z chorobą nowotworową, internauci okazali mu ogromne wsparcie. Tomasz Jakubiak niemalże do samego końca pozostawał w stałym kontakcie ze swoimi fanami, mimo ciężkiej choroby, humor go nie opuszczał. Niestety, 30 kwietnia 2025 roku media obiegła smutna wiadomość o śmierci uwielbianego kucharza.
Zobacz także: Poruszający wpis żony Tomka Jakubiaka. Zdradziła, jak ich syn radzi sobie z żałobą
Żona Tomasza Jakubiaka opowiedziała o ostatnich dniach życia jej męża
Anastazja Jakubiak siedem miesięcy od momentu śmierci Tomasza Jakubiaka w wywiadzie dla magazynu "Viva!" wyjawiła, iż jej mąż, mimo wcześniejszego optymizmu, po otrzymaniu ostatnich wyników badań w marcu br. stracił pogodę ducha.
W marcu, po ostatnich wynikach badań, w Tomku coś się zmieniło. Jakby coś w nim pękło. Wszystko odbierał pesymistycznie, a przecież to było nie w jego stylu. On był wiecznym optymistą. A potem... potem powiedział, że koniecznie musi wyjechać z domu. Może już wtedy czuł, że nadciąga koniec? Pojechał do Grecji. I znów poczuł się lepiej. Zdrenowali Mu tam wodę z organizmu, zaczął chodzić, trochę ćwiczyć. A potem znów poczuł się gorzej. Jak miał siłę, cieszyłam się, że może wziąć mniej środków przeciwbólowych, że przespał noc. Karmiłam się tymi chwilami, gdy było lepiej - powiedziała Anastazja Jakubiak.
Żona Tomasza Jakubiaka wyjawiła, iż ona nadal miała nadzieję i nie ustawała w poszukiwaniu nowych rozwiązań i metod leczenia. Jednak zauważyła, iż choroba bardzo wyczerpała jej męża.
Czułam jednak, że jest już po prostu zmęczony. I rozumiem to, bo gdybym ja znalazła się na Jego miejscu, nie wytrzymałabym jednej trzeciej tego cierpienia, które spadło na Niego. Wiesz, że On nie jadł od października, a cały czas gotował dla mnie i dla Bąbelka? Nawet spróbować nic nie mógł - dodała żona kucharza.
Anastazja Jakubiak wspomniała także, iż w momencie, kiedy ona wróciła do Polski z Grecji, kucharz zadzwonił do niej i poprosił ją, aby pozwoliła mu odejść.
Próbowałam go przekonać, żeby jeszcze dał sobie czas, przecież nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, ale chyba coś w nim pękło. Zrozumiałam, że naprawdę potrzebuje mojej zgody… To było wbrew mnie, ale nie chciałam robić nic przeciwko niemu - wyznała Anastazja.
Żona Tomasza Jakubiaka wyznała, iż kilka dni później jej mąż zapadł w śpiączkę farmakologiczną, a ona była przy nim do ostatniej chwili, mimo iż na odległość. Dodała także, iż kucharz odszedł na własnych zasadach.
Jak zawsze zrobił, co chciał. Odchodził siedem godzin. Przez ten czas byłam z siostrą Tomka na kamerce. Byłam z nim do samego końca, choć na odległość. [...] Tomek powiedział mi, co chciałby, żebym przekazała od niego Bąbelkowi. I po raz pierwszy mnie nie zatrzymywał. Ale byłam spokojna. Nie umiem opisać tego, co się wtedy wydarzyło i co czułam. Ale wiem na pewno, że odszedł na swoich zasadach, dokładnie tak, jak chciał - wyjawiła żona Tomasza Jakubiaka.