To już 30 lat od chwili, gdy Edyta Górniak zachwyciła nas swoim głosem i zaklęła w "Dotyk". Dobiegający końca rok upłynął artystce pod hasłem wyjątkowego jubileuszu. 8 maja 1995 roku na rynku ukazało się jej debiutanckie wydawnictwo, z którego pochodzą takie hity jak "Jestem kobietą", "To nie ja…", z którym reprezentowała Polskę na Konkursie Piosenki Eurowizji w 1994 roku, czy tytułowy "Dotyk". Gwiazda nie mogła jednak świętować rocznicy w taki sposób, jak planowała, o czym opowiedziała w rozmowie z ESKA.pl.
Ten rok jubileuszowy, czyli 30-lecie "Dotyku", to jest wielki jubileusz. Na początku roku, kiedy miałam plany związane z wyruszeniem w trasę, dostałam wstrząs, bo zostałam oszukana – w bardzo krótkim czasie, zupełnie niespodziewanie. W momencie, kiedy miałam wszystko dopinać i podejmować decyzje – bo decyzje dotyczące trasy jesienno-zimowej musiały zapaść już w styczniu – byłam wytrącona ze wszystkiego. Dawno mi się nie zdarzyło, żeby ktoś mnie oszukał. To oświadczenie też… jakieś takie bardzo agresywne. Najpierw ktoś walczy kilka tygodni o współpracę, a kiedy złapałam go na gorącym uczynku, nagle uważa, że nie jestem... Ach, jakieś absurdy. Trochę mi ręce opadły i zdecydowałam, że w tym roku nie będę robiła tej trasy "Dotyku". Może w przyszłym roku, na wiosnę? - przyznała.
Z okazji jubileuszu do sprzedaży trafiły limitowane winylowe edycje "Dotyku" z alternatywnymi okładkami. Nowa szata graficzna nie była jednak jedyną zmianą, jaka czekała na spostrzegawczych nabywców longplaya. Artystka zamieściła na krążku zupełnie nowe podziękowania, usuwając dedykację dla Elżbiety Zapendowskiej - swojej trenerki wokalu z początków kariery.
Górniak usunęła dedykację dla Zapendowskiej
Edyta Górniak zadedykowała swój debiutancki album Eli Zapendowskiej, która pomogła jej na początku kariery, namawiając rodziców wokalistki, by zgodzili się na jej przeprowadzkę do Warszawy. Z biegiem lat relacje między trenerką a gwiazdą znacznie się pogorszyły. Górniak zarzucała Zapendowskiej, że to ona zbudowała jej legendę, natomiast znana z "Idola" nauczycielka wielokrotnie publicznie ubolewała nad repertuarem dawnej uczennicy. Nic więc dziwnego, że Edyta zdecydowała się zmienić dedykację na płycie. Nowa wersja "Dotyku" została zadedykowana jej pierwszemu menedżerowi, zmarłemu w 2013 roku Wiktorowi Kubiakowi.
8 maja 1995 wydałam album, który jakimś magicznym zbiegiem wielu okoliczności, zapisał się w historii, który zjednoczył i rozkochał miliony serc. Czy mogłam to przewidzieć? Nigdy. Nikt z nas. Oddaliśmy wszystko, czym wtedy byliśmy. Wasze serca pokazały, że to wystarczyło. To były szczęśliwe czasy, młodości i beztroski, kiedy mieliśmy czas na życie, na refleksję. Czas na wypłakanie się, na wsłuchiwanie w detale, po wielokroć... Na łączenie się w dźwięku i w magii bliskości, w tych pięknych utworach. Mam nadzieję, że wy wszyscy kochani ludzie, z którymi stworzyliśmy tę więź, czułość i piękne wspomnienia, jesteście silni, wciąż wrażliwi, dobrzy i piękni, mimo upływu 30 lat. I że za każdym odsłuchaniem dźwięków i oddechu tej płyty, "Dotyk" przywraca w was lekkość i piękne wspomnienia. (...) Płytę tę dedykuję śp. pamięci Wiktorowi Kubiakowi, mojemu wspaniałemu menadżerowi i przyjacielowi. Z podziękowaniem za Jego miłość, ojcostwo i ogromną wiarę we mnie, o której mówił wszystkim, do ostatnich dni swojego życia - napisała.