Katarzyna Zillmann od pierwszego odcinka zachwyca na parkiecie "Tańca z gwiazdami". Wioślarka tańczy na parkiecie z Janją Lesar, a ich duet jest pierwszym kobiecym w historii polskiej odsłony show. Za ostatnio zaprezentowane tango Katarzyna i Janja zdobyły najwyższe możliwe noty i uplasowały na szczycie tabeli. W sieci nie brakuje jednak komentarzy, iż prezentowane przez sportsmenkę i tancerkę układy są zbyt seksowne i wszystkie noszą znamiona tańca współczesnego z elementami gatunków, które zostały im narzucone przez produkcję. Po ognistym tango sami jurorzy zasugerowali, że najchętniej zobaczyliby Zillmann w zupełnie innej niż dotychczas odsłonie - bardziej subtelnej, delikatnej, zmysłowej. Lesar w rozmowie z Eską odpowiedziała na komentarze internautów i otwarcie powiedziała, iż taniec dwóch kobiet nie może opierać się na tych samych zasadach, co taniec kobiety z mężczyzną.
Zillmann ocaliła ludzkie życie. Nie chce być nazywana bohaterką
Lesar broni swoich układów
Po zaprezentowanym w 2. odcinku walcu wiedeńskim w sieci pojawiło się sporo komentarzy, iż był on zbyt dynamiczny i zbyt współczesny jak na standardy tego stylu. Zapytana o to, czy jej zdaniem, jako profesjonalistki, internauci mieli rację, Lesar otwarcie powiedziała, że tak. Jako tancerka w taki sposób tworzy choreografie, by nie wymuszały one na Katarzynie wcielania się w rolę mężczyzny w tańcu towarzyskim.
Tak, zdecydowanie, ja po prostu robię to z premedytacją, bo uważam, że my w ramie nie będziemy tańczyć. Kasia nie będzie odgrywać roli mężczyzny, a ja kobiety, tylko robimy taniec po prostu. On był w charakterze i mnie się bardzo podobało. Będziemy tak robić dalej - odpowiedziała.