Doda od lat powtarza, że choć sama się na Eurowizję nie wybiera, jest wielką fanką tego konkursu i kibicuje reprezentującym nasz kraj artystom. W tym roku gwiazda szczególnie mocno trzyma kciuki za Justynę Steczkowską, z którą pogodziła się w 2019 roku za kulisami koncertu "Artyści przeciw nienawiści". Gwiazda przyznała, że po zobaczeniu eurowizyjnego show koleżanki z branży, miała łzy w oczach. Było to dla niej widowisko na światowym poziomie.
- Przede wszystkim to, że zrobiła ogromny postęp od preselekcji i to, że w końcu był bardzo dobry, światowy poziom, jeśli chodzi o grę świateł, wizualizacje i całą koncepcję artystyczną od tancerzy po efekty - zachwycała się w rozmowie z Eską.
Zapytana, kto jeszcze jej zdaniem godnie reprezentował nasz kraj, Doda wspomniała oczywiście o Edycie Górniak, która w 1994 roku zajęła 2. miejsce. Artystka zdradziła, iż Górniak nie uplasowała się na szczycie ze względu na ówczesne położenie Polski na arenie międzynarodowej i uwarunkowania geopolityczne.
Doda o Górniak
Zapytana o to, kto jej zdaniem godnie reprezentował nasz kraj na Eurowizji w ubiegłych latach, artystka od razu wspomniała o Edycie Górniak i jej występie z 1994 roku. Zdaniem piosenkarki wokalistka przegrała przez sytuację polityczną naszego kraju i fakt, iż Polska nie mogła być gospodarzem wydarzenia.
- Edyta Górniak była godną. Pamiętam, oglądałam to jeszcze na takim grubym telewizorze bez pilota, ja byłam pilotem dla mamy. Powinna wtedy zająć 1. miejsce, ale niestety to były czasy, kiedy Eurowizja nie mogła się odbyć w Polsce. Tylko i wyłącznie [przegrała przez to]. Polityczne gierki. Może chcieli nas ukarać przez komunistyczne akcje, nie wiem - wyznała w rozmowie z Eską.