Śmierć Michaela Jacksona w 2009 roku zszokowała ludzi na całym świecie. Wiele osób do dziś pamięta, w jaki sposób dowiedziały się o odejściu jednej z największych gwiazd w historii popkultury. Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku, na kilkanaście dni przez rozpoczęciem trasy koncertowej "This Is It", liczącej 50 koncertów w jednym obiekcie - O2 Arenie w Londynie.
Fani Michaela Jacksona długo musieli czekać na powrót swojego idola na scenę. Ostatnie tournée artysty - "HIStory World Tour" - zakończyło się w 1997 roku. To właśnie w ramach tej trasy artysta odwiedził Polskę! W kolejnych latach król popu stawiał na pojedyncze, okazjonalne występy, jak chociażby ten w Madison Square Garden, na 30-lecie kariery scenicznej. Piosenkarz nie ukrywał przecież, że nienawidzi być w trasie. Nagranie z jego wypowiedzią do dziś jest viralem! W marcu 2009 roku na specjalnej konferencji prasowej w O2 Arena w Londynie Michael Jackson ogłosił powrót na scenę. Początkowo piosenkarz planował zagrać 10 koncertów, jednak ze względu na ogromne zainteresowanie, listę rozszerzono o 40 kolejnych. Cztery godziny - tyle wystarczyło, by 750 tysięcy biletów zostało wyprzedanych. Powrót Jacksona na scenę przerwała jego niespodziewana śmierć.
Śmierć Michaela Jacksona
"Michael Jackson nie żyje" - ta informacja zaskoczyła ludzi na całym świecie. Początkowo nikt nie mógł uwierzyć w to, że zaledwie 50-letni, przygotowujący się do powrotu na scenę artysta faktycznie zmarł. Przyczyną śmierci króla popu było nagłe zatrzymanie akcji serca spowodowane przedawkowaniem propofolu - leku, który podał mu jego osobisty lekarz, Conrad Murray.
Murray stanął przed sądem w 2011 roku i został skazany na cztery lata pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci. Więzienie opuścił jednak szybciej, bo po dwóch latach, w 2013 roku. Lekarza zwolniono na podstawie kalifornijskiego projektu, który ma za zadanie walkę z przeludnieniem w zakładach karnych.