Wrocław w grudniu zmienia się prawdziwą bożonarodzeniową krainę, która działa jak magnes zarówno na mieszkańców, jak i na turystów. Stragany z rękodziełem, bajkowe iluminacje i aromat zimowych przekąsek tworzą niezwykły klimat, któremu trudno się oprzeć. To wszystko sprawia, że wrocławski jarmark bożonarodzeniowy co roku trafia na podium rankingów. I choć w tym roku świąteczne miasteczko niezmiennie przyciąga tłumy, część odwiedzających wraca z poczuciem niedosytu. Wiele wskazuje na to, że tegoroczna edycja potknęła się na kwestiach organizacyjnych.
Bałagan na rynku
Najwięcej zastrzeżeń dotyczy porządku. W ciągu dnia jarmark prezentuje się imponująco, ale wieczorem na rynku coraz częściej zalegają śmieci – od kubków po grzańcu, po tacki i pudełka po jedzeniu.
Kosze zapełniają się bardzo szybko, a na terenie wydarzenia brakuje dodatkowych miejsc, do których można byłoby wyrzucić odpadki. Gdy brakuje przestrzeni w pojemnikach, śmieci zaczynają lądować obok nich, co tworzy nieestetyczny obraz i psuje klimat świątecznej imprezy.
Do tego dochodzą obawy mieszkańców związane z gryzoniami, które od lat stanowią problem w tej części miasta. Nadmiar odpadków może jedynie zachęcać je do nocnych wędrówek w kierunku rynku.
Gdzie te neony?
Swoje trzy grosze dokłada również sytuacja z pobliskim podwórkiem przy ul. Ruskiej, znanym z instalacji neonowych. Turystów zaskakuje to, że po zachodzie słońca miejsce przez długi czas pozostaje ciemne. Neony zapalają się dopiero późnym wieczorem, co dla wielu odwiedzających oznacza brak możliwości zobaczenia ich w najbardziej efektownych godzinach.
Miasto analizuje wprowadzenie zmian w harmonogramie włączania instalacji, tak by była dostępna wcześniej w weekendy, choć jednocześnie bez zwiększania czasu jej eksploatacji.
Świąteczna karuzela błędów
O ile sam jarmark nadal przyciąga różnorodnością stoisk i bajkową oprawą, o tyle zadbana scenografia to nie wszystko. W tym roku najbardziej zawiodły kwestie organizacyjne: niewystarczająca liczba koszy, zbyt rzadkie sprzątanie w kluczowych godzinach oraz niesprawny system działania okolicznych atrakcji.
W efekcie wiele osób odczuwa dysonans – piękne dekoracje stoją w sprzeczności z chaosem, który pojawia się po zmroku.
Wrocławski jarmark nadal ma potencjał, by zachwycać tak jak w poprzednich latach, jednak w tym sezonie zaniedbano sprawy, które na pierwszy rzut oka wydają się przyziemne. Jeśli organizatorzy szybko zareagują i poprawią kwestie związane z porządkiem oraz dostępnością atrakcji, zimowa wizytówka miasta może odzyskać dawny blask. Na razie jednak odwiedzający coraz częściej wspominają o rozczarowaniu, które zdecydowanie nie powinno towarzyszyć świątecznej tradycji.
Źródło: Gazeta Wrocławska, Wprost Podróże