Spis treści
maks.tachasiuk został nowym ambasadorem akcji Spotify - "RADAR Polska", która w minionych latach pomogła w promocji wielu zdolnych wokalistów. Debiutujący artysta z Trójmiasta kontynuuje tym samym pasmo tegorocznych sukcesów, do których należy zwycięstwo w plebiscycie "Sanki", organizowanym przez "Gazetę Wyborczą", i udział w koncercie "Debiuty" na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.
Maks Tachasiuk o nowym singlu i Spotify "RADAR Polska"
Eska.pl: Zacznijmy od Twojego najnowszego singla, "Seansu". O czym opowiada ten utwór i jak wyglądał proces twórczy?
Maks Tachasiuk: "Seans" opowiada o eskapizmie. Często odnajduję taki podświadomy spokój i komfort w zanurzaniu się w kulturze. Uwielbiam przeżywać film długo po tym, jak się skończy, jakby osadzać się w jego świecie, podobnie z płytami. I podczas pisania tego utworu doszło do swego rodzaju pętli. Zrobiłem aranż instrumentów i zaczął wywoływać u mnie określone emocje, i zacząłem zastanawiać się, jak te emocje ukazać w tekście. No i padło na eskapizm jako zjawisko, które często daje mi to, co dał mi ten instrumental - egzotyczne, jakby nowe i podrasowane emocje z innych światów.
Jakie emocje towarzyszyły Ci przed premierą?
Duży stres, jak przed każdą premierą. Staram się trzymać określony poziom wydawnictw, ale jestem tylko człowiekiem i zawsze jest gdzieś ta nuta wątpliwości. Po prostu za każdym razem liczę, że ludzie poczują to co ja, gdy pisałem utwór. Chcąc nie chcąc, utwór najpierw musi spodobać się właśnie mi, zanim komuś go pokażę, więc potem trzeba liczyć, że znajdziemy ze słuchaczem wspólny język w piosence.
Zobacz też: Kim jest Max Korzh? To na punkcie tego rapera szaleją fani ze Wschodu
Swoją twórczość opisujesz jako "autentyczność przez abstrakcję". Możesz wytłumaczyć, co przez to rozumiesz?
To dotyczy tekstów. Staram się brać emocje, które są bardzo osobiste, związane z konkretnymi przeżyciami, a potem je "rozdmuchiwać". Uważam, że mało wynika z bardzo osobistego i zamkniętego interpretacyjnie tekstu, jeśli dotyczy on osób, o których wiemy niewiele i emocji, które były unikatowe, może nawet jednorazowe. Przez to staram się, żeby tekst był na tyle "uogólniony" i podatny na interpretacje, żeby w dalszym ciągu był bardzo mój, ale jednocześnie podatny na interpretację przez każdego, kto go posłucha.
W ostatnich latach do projektu Spotify "RADAR Polska" zaangażowano wielu młodych, zdolnych artystów. Jak zareagowałeś na zaproszenie do tegorocznej edycji?
Przede wszystkim szok i niedowierzanie, haha! Było mi niezmiernie miło, że ktoś uwierzył, że to, co robię, jest na tyle wartościowe, żeby wyeksponować mnie w Radarze. To ogromne wyróżnienie i ustawienie w bardzo znamienitym "szeregu" artystów. Jest w tym duży deszczyk emocji - nagle pojawiły się okładki playlist, nowi słuchacze. Ale to wszystko daje dużego kopa do działania. Im więcej osób mnie słucha, tym więcej okazji do spotkań na koncertach, interakcji w social mediach. Lubię to wszystko. Zostawiam coś z siebie w piosenkach, więc cieszę się, że mogą docierać do szerszej publiki.
Zobacz też: Jak zmieniała się Nelly Furtado? Wkrótce gwiazda ponownie wystąpi w Polsce
Poza "RADAREM Polska" i otwarciem playlisty "New Music Friday Polska" - jesteś także laureatem plebiscytu "Gazety Wyborczej" Sanki 2025, jak i uczestnikiem opolskich "Debiutów". Czy trudno było sobie poradzić z kilkoma sukcesami naraz?
Faktycznie był z tym pewien problem. Chodzi o taki lekki syndrom intruza. Chyba dobrze używam tego pojęcia - chodzi o to, że trochę ciężko uwierzyć, że zasługuje się na te wyróżnienia. To jest wszystko szalenie miłe i za wszystko jestem bardzo wdzięczny, ale to też stawianie na swego rodzaju świeczniku - spory stres. No ale uczciwie muszę powiedzieć, że ta fala po czasie mija i zostaje szczęście i wdzięczność.
Maks Tachasiuk: "chciałbym, żeby muzyka zawsze oddawała mnie jako osobę"
Co chciałbyś poradzić początkującym artystom, którzy marzą o tym, by znaleźć się w podobnym miejscu?
Nie wiem, czy jestem w pozycji do dawania rad. Na pewno bezpiecznie jest zakładać na samym początku, że po prostu, jako początkujący, mało się wie i mało się umie. To trudne, bo jednocześnie trzeba w siebie wierzyć i jarać się swoją własną muzą, żeby utrzymywać motywację do pracy. Po prostu dobrze szukać wiedzy i inspiracji u bardziej doświadczonych muzyków, aspirować wyżej niż się jest i być otwartym. Ktoś już kiedyś przeszedł tę drogę i warto podpytywać, na co warto zwracać uwagę, czego się uczyć, jak robić muzę, żeby brzmiała jak najlepiej. I to są niespodziewane lekcje. Wiadomo - jeśli grasz na gitarze, to mniej więcej wiesz, jak pracować nad techniką i tak dalej, łatwo samemu na to wpaść. Ale już dobór barw instrumentów do utworów, żeby wszystko brzmiało "konkretnie" to coś czego uczy się "po drodze" i poprzez trening ucha. I tu często pomagają ludzie, którzy najprościej mówiąc - bardziej się znają. Generalnie im więcej osób usłyszy twoją muzykę przed premierą, tym większa szansa, że jak już się ukaże, to będzie lepsza.
Czy masz już określone plany na dalszą twórczość? A może wolisz na razie poddać się spontaniczności?
Zmierzamy powoli do pierwszej płyty. Powoli, bo tu nie ma co się spieszyć i iść na półśrodki. Chcę, żeby wszystko brzmiało jak najlepiej i zostało ze słuchaczami na dłużej. A już na pewno chcę spełnić swoje własne oczekiwania. Bo jak ja uznam przed premierą, że nic bym tam nie zmienił, to jest spora szansa, że ktoś inny pomyśli podobnie. Brzmieniowo pewnie sporo się jeszcze pozmienia, ale to chyba dobrze. Szukanie "swojego brzmienia" to niełatwy proces i mało kto ma na to sposób od samego początku, więc pewnie to wszystko przejdzie jeszcze jakąś ewolucję. Ale chciałbym, żeby muzyka zawsze oddawała mnie jako osobę - moje emocje i uczucia, ale też to, co fascynuje mnie w muzyce innych artystów. To raczej pozostanie bez zmian.