Dla Dody jej psy to nie tylko pupile, ale wręcz członkowie rodziny, którzy towarzyszą jej niemal wszędzie. Wolfie i Foxy często można zobaczyć nawet na imprezach branżowych. Nic więc dziwnego, że nie chciała się z nimi rozstawać także podczas urlopu.
Na swoim Instagramie artystka relacjonowała całą swoją podróż. Nie brakowało brutalnej pobudki o piątej rano, stresu przed lotem, ale też zaskoczeń, które czekały na pokładzie. Jednym z nich było to, że mogła lecieć z dwoma psami przypisanymi do jednej osoby.
Byłam w szoku, ale też turbo szczęśliwa - wyznała.
Doda dodała też, że jeśli podróżuje się z kimś z rodziny, pieski mogą dzielić jeden transporter. Niestety, nie wszystko poszło tak gładko.
Zobacz też: Dodzie próbowano wmówić romans z jej kuzynem?! Tak zareagowała
Doda zabrała psy na pokład samolotu
Jak się okazuje, największym problemem wcale nie były wczesne godziny czy sam lot, ale załoga pokładowa. Doda nie gryzła się w język, komentując podejście stewardess do podróży ze zwierzętami
Z moich doświadczeń wynika, że to kobiety częściej robią problemy. Nie pozwalają nawet trochę uchylić torby, żeby pies mógł wystawić nos. Zero empatii. A przecież taki maluch nikomu by nie przeszkadzał, gdyby po prostu przytulił się na kolanach i poczuł bezpiecznie.
Z kolei panowie stewardzi pełen szacunek. Jak mówi gwiazda, to oni wykazują się większym zrozumieniem i luzem w takich sytuacjach.
Są super, jeśli chodzi o zwierzęta – podkreśliła kilka razy.
Chociaż Doda ostatecznie dotarła do celu z uśmiechem i pieski zniosły lot wzorowo, to ciekawy głos w dyskusji o tym, jak linie lotnicze, a zwłaszcza ich pracownicy, traktują pasażerów podróżujących ze zwierzętami.