Madonna zadebiutowała w 1982 roku, a jej pojawienie się na scenie na zawsze odmieniło współczesną popkulturę. Dzięki talentowi, uporowi i determinacji artystka weszła na sam szczyt i mimo upływu czterech dekad wciąż pozostaje aktywna zawodowo, budzi wielkie zainteresowanie i jest inspiracją dla kolejnych pokoleń piosenkarek pop. Za wielkim sukcesem kryją się jednak ludzkie dramaty, takie jak wczesna śmierć matki, gwałt czy toksyczne, zakończone z hukiem małżeństwo. Nic dziwnego, że fani wokalistki z entuzjazmem zareagowali na wieści o zekranizowaniu historii Madonny. Kto jednak mógłby lepiej opowiedzieć historię królowej popu, niż ona sama? Madonna kilkukrotnie zmieniała koncepcję wizualnej biografii, jak zwykła ją nazywać w wywiadach, aż w końcu doczekaliśmy się potwierdzenia krążących już od lat plotek. W rolę artystki wcieli się uznana aktorka, znana z wielkiego hitu platformy Netflix. Jeśli chodzi o podobieństwo, nie można było trafić lepiej.
Wiemy, kto zagra Madonnę
To już pewne. Madonnę w nadchodzącej produkcji poświęconej jej życiu i karierze zagra aktorka Julia Garner. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "W" 31-latka potwierdziła krążące od lat plotki, jakoby to ona miała wcielić się w rolę królowej muzyki pop w jej filmowej bądź serialowej biografii. Artystka zdradziła że projekt jest w fazie prac i wybrała swoje ulubione piosenki wokalistki. Padło na "Borderline" i "Papa Don't Preach".
Garner znana jest przede wszystkim z produkcji "Kim jest Anna?", która opowiada prawdziwą historię Anny Delvey, czyli Anny Sorokin, oszustki, która udawała bogatą dziedziczkę wielkiej niemieckiej fortuny, aby wkupić się w łaski nowojorskiej elity i ukraść pieniądze swoim przyjaciołom i wspólnikom. Ważną pozycją w dorobku Julii jest również serial "Ozark".