11. sezon „ŚOPW” już za nami, a małżeństwa zawarte pod okiem kamer wciąż budzą gorące emocje. Oglądalność programu w dużej mierze zależała od narastających konfliktów, a te z pewnością towarzyszyły Krystianowi i Kai. Widzowie różnie oceniali postawę Krystiana – jedni widzieli w nim pewnego siebie mężczyznę, inni ostro krytykowali, a w mediach pojawiały się nawet określenia takie jak „cham”. Teraz, po wyemitowanym odcinku finałowym, Krystian zabiera głos i rzuca nowe światło na wydarzenia, które miały miejsce na planie.
Krystian o kulisach nagrań
Po burzliwym finale programu, który ostatecznie zakończył się decyzją o rozstaniu z Kają, Krystian twierdzi, że niektóre z najbardziej kontrowersyjnych scen, w których brał udział, były wynikiem manipulacji produkcji. Jego zdaniem, w pogoni za sensacją i oglądalnością, telewizja przekroczyła pewne granice.
W wywiadzie Krystian szczegółowo opisał, w jaki sposób telewizyjne realia wpłynęły na postrzeganie jego osoby. Mężczyzna mocno podkreślił, że starał się być autentyczny i po prostu mówił wprost o tym, jak się czuje, nie mając intencji nikogo urazić. Problem pojawił się w montażu, który - jego zdaniem - drastycznie zmienił kontekst jego wypowiedzi i zachowania.
Krystian wspomina jedną z kluczowych scen, która wywołała oburzenie widzów – moment, w którym rzekomo lekceważył Kają, pisząc SMS-a w trakcie jej wypowiedzi. Okazuje się, że to nie była chęć okazania braku szacunku. Uczestnik odbierał SMS-y od reżyserki, która dawała mu wskazówki, co ma w danym momencie robić.
To wygląda, jakbyśmy w ogóle ze sobą nie rozmawiali i błędnie jest to odebrane przez widzów. Jak choćby wtedy, gdy Kaja coś do mnie mówiła, ja pisałem SMS-a i wyglądało to tak, jakbym ją lekceważył, a ja wtedy co chwilę dostawałem wiadomości od reżyserki ze wskazówkami, jak mam usiąść, czy gdzie stanąć
- zdradził Krystian.
Teraz, ta cała scena nabiera zupełnie nowego kontekstu. Mężczyzna uważa, że m. in. właśnie te wskazówki wpłynęły na to, jak widzowie go oceniali.