Silne dowody i szczegółowe zarzuty
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, poinformował, że w wyniku „kilkudziesięciogodzinnego śledztwa” zgromadzono materiał wskazujący na „bardzo duże prawdopodobieństwo”, iż bezpośrednimi sprawcami aktów dywersji byli 39-letni Ołeksandr K. i 41-letni Jewhenij I.
Zarzuty obejmują m.in. uszkodzenie torów przy użyciu ładunku wybuchowego w miejscowości Mika w woj. mazowieckim oraz sabotaż na linii kolejowej nr 7 koło Puław, gdzie umieszczone metalowe elementy mogły doprowadzić do wykolejenia pociągu. W Gołębiu uszkodzona została także sieć trakcyjna, co zmusiło skład z 475 pasażerami do gwałtownego hamowania.
Podejrzani uciekli na Białoruś
Według prokuratury mężczyźni, którzy zbiegli na Białoruś, mają zarzuty działania wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami. Przestępstwa kwalifikowane są z trzech artykułów obejmujących sabotaż na rzecz obcego wywiadu, spowodowanie zagrożenia katastrofą oraz użycie materiałów wybuchowych — zagrożone karą dożywocia. Premier Donald Tusk ujawnił, że jeden z podejrzanych został w maju skazany przez sąd we Lwowie za akty dywersji, a drugi jest mieszkańcem Donbasu, pracownikiem tamtejszej prokuratury. Obaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku.
Międzynarodowe wątki i pytania o bezpieczeństwo granic
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk przyznał, że okoliczności przekroczenia granicy przez podejrzanych oraz ich późniejsza ucieczka są przedmiotem śledztwa. Zapowiedział też rozmowę w tej sprawie z zastępcą prokuratora generalnego Ukrainy. Podkreślił, że polskie służby poszukują mężczyzn „wszędzie, gdzie jest to możliwe”.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński poinformował natomiast, że Polska domagać się będzie wyjaśnień od strony ukraińskiej, dlaczego wobec mężczyzny skazanego za dywersję nie wystawiono stosownych oznaczeń w systemach międzynarodowych, jak np. not Interpolu. Podejrzany nie figurował w bazach Straży Granicznej, co uniemożliwiło jego zatrzymanie na granicy.
Zobacz także: Nowa droga w woj. lubelskim za 23 mln zł. Na tę inwestycję czekali mieszkańcy