- Po odwołaniu z funkcji przewodniczącego KRRiT, Maciej Świrski nieoczekiwanie zrezygnował z dalszej walki.
- Mimo uznania decyzji za "wadliwą prawnie", Świrski nie będzie podejmował działań zmierzających do jej odwrócenia.
- Były przewodniczący podkreśla, że jego decyzja wynika z szacunku dla państwa i zbliżającego się zaprzysiężenia prezydenta.
- Jakie motywy kierowały Świrskim i co oznacza ta decyzja dla przyszłości KRRiT?
Zaskakująca decyzja po odwołaniu
Jeszcze do niedawna wydawało się, że spór o fotel przewodniczącego KRRiT może przerodzić się w długą batalię prawną. Maciej Świrski, tuż po otrzymaniu informacji o swoim odwołaniu, publicznie ocenił tę decyzję jako "wadliwą prawnie". Wielu spodziewało się, że kolejnym krokiem będzie skierowanie sprawy do sądu.
Stało się jednak inaczej. W opublikowanym oświadczeniu Świrski poinformował o rezygnacji z dalszej walki. "Zdecydowałem, że nie będę podejmował działań zmierzających do odwrócenia wczorajszego – w mojej ocenie wadliwego prawnie – odwołania mnie z funkcji Przewodniczącego KRRiT" – czytamy w komunikacie.
Szacunek dla państwa ponad osobistą batalią
Co stoi za tak nieoczekiwaną zmianą stanowiska? Były już przewodniczący KRRiT wskazuje na powody natury państwowej. Jak sam podkreśla, jego decyzja wynika z "szacunku dla Państwa Polskiego i powagi chwili".
Świrski bezpośrednio nawiązał do zbliżającego się zaprzysiężenia nowego prezydenta RP. W jego ocenie, prowadzenie w tym czasie sporu o stanowisko mogłoby zostać wykorzystane przez rządzących do dalszej eskalacji konfliktu. "Nie chcę dawać pretekstu rządzącym do generowania chaosu i obniżania rangi urzędów" – napisał, tłumacząc, dlaczego postanowił wycofać się z potencjalnej batalii sądowej.
Tym samym Maciej Świrski, mimo podtrzymania swojej negatywnej oceny prawnej dotyczącej odwołania, zamyka ten rozdział, stawiając interes państwa – jak sam deklaruje – ponad osobistym sporem.
