Donald Tusk grzmi po wydarzeniach na Narodowym. "Scenariusz Putina i miejscowych idiotów"

2025-08-12 12:04

"Zbliża się rozstrzygnięcie w wojnie ukraińskiej, więc Rosja robi wszystko, by skłócić Kijów z Warszawą" - napisał we wtorek premier Donald Tusk. W ostrych słowach odniósł się do prowokacji, do jakich doszło podczas weekendowego koncertu na Stadionie Narodowym. Szef rządu łączy te wydarzenia z szerokim kontekstem geopolitycznym i zbliżającym się spotkaniem Donalda Trumpa z Władimirem Putinem.

Premier Donald Tusk

i

Autor: PHOTO ART SERVICE / SUPER EXPRESS Premier Donald Tusk
  • Donald Tusk oskarża Kreml o próbę skłócenia Polski i Ukrainy, wykorzystując "obcych agentów i miejscowych idiotów".
  • Wpis premiera to reakcja na incydenty z flagami OUN-UPA na koncercie w Warszawie, gdzie zatrzymano 109 osób.
  • Rząd zapowiada deportacje osób łamiących prawo, a Stadion Narodowy złożył zawiadomienie do prokuratury.
  • Wydarzenia te zbiegają się z planowanym spotkaniem Trump-Putin, na którym ma być mowa o "wymianie terytoriów".

Wtorkowy poranek przyniósł mocne stanowisko szefa polskiego rządu. Donald Tusk, za pośrednictwem portalu X, postawił jednoznaczną diagnozę dotyczącą ostatnich napięć na linii Warszawa-Kijów. Jego zdaniem za próbami skłócenia obu narodów stoi Kreml, który wykorzystuje do tego "obcych agentów i miejscowych idiotów". Bezpośrednim impulsem do tak ostrej reakcji były wydarzenia z minionego weekendu.

Czerwono-czarne flagi i chaos na Stadionie Narodowym

Wpis premiera jest echem głośnych wydarzeń z koncertu białoruskiego rapera Maksa Korzha, który odbył się na Stadionie Narodowym. Impreza wymknęła się spod kontroli, a w tłumie pojawiły się flagi OUN-UPA, co w Polsce jest jednoznacznie odbierane jako prowokacja. Jak informuje Polska Agencja Prasowa (PAP), poseł Dariusz Matecki (PiS) złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Bilans interwencji stołecznej policji jest porażający: zatrzymano 109 osób. Lista zarzutów jest długa i obejmuje m.in. posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, posiadanie pirotechniki i wdarcie się na teren imprezy. 50 osób ukarano mandatami na łączną kwotę blisko 11,5 tys. złotych, a do sądu trafiło 38 wniosków o ukaranie.

Na incydent ostro zareagowali przedstawiciele rządu. Szef MSWiA Marcin Kierwiński oraz minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zapowiedzieli, że osoby łamiące prawo, które nie dają rękojmi spokojnego pobytu w Polsce, mogą zostać deportowane. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył również zarząd Stadionu Narodowego.

W tle spotkanie Trump-Putin i rozmowy o "wymianie terytoriów"

Donald Tusk w swoim wpisie umieścił te wydarzenia w szerszym, międzynarodowym kontekście. "Zbliża się rozstrzygnięcie w wojnie ukraińskiej" - napisał, nawiązując do planowanego na 15 sierpnia spotkania prezydenta USA Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce.

To właśnie ten szczyt ma być, zdaniem wielu analityków, kluczowy dla przyszłości konfliktu. Sam Donald Trump zasugerował, że podczas rozmów może zostać uzgodniona "wymiana terytoriów" między Rosją a Ukrainą w celu zakończenia wojny. "Chcemy odzyskać część z nich i dokonać wymiany. To skomplikowane" - mówił Trump.

Wpis premiera Tuska sugeruje, że w tak newralgicznym momencie Rosji szczególnie zależy na destabilizacji relacji polsko-ukraińskich. Wywoływanie wzajemnej niechęci i prowokacje, takie jak te na Stadionie Narodowym, mają osłabić pozycję Kijowa i zaufanie między sojusznikami tuż przed kluczowymi negocjacjami. Słowa o "scenariuszu Putina" to jasny sygnał, że polskie władze postrzegają te incydenty nie jako przypadkowe, lecz jako element świadomej, wrogiej operacji.

Radio ESKA Google News