Rosyjskie drony nad Polską
W nocy z 9 na 10 września kilkanaście rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną, z czego niektóre zostały zestrzelone. Dotychczas na terenie kraju ujawniono szczątki 16 z nich i wciąż trwają poszukiwania pozostałych. Jeden z dronów uderzył w budynek mieszkalny w miejscowości Wyryki koło Włodawy w województwie lubelskim. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał, jednak straty materialne są znaczące - uszkodzony został dach domu oraz zaparkowany w pobliżu samochód osobowy.
Wydarzenia stały się iskrą zapalną dla ogólnonarodowej dyskusji na temat gotowości Polski do odparcia potencjalnej agresji i stanu bezpieczeństwa państwa.
W odpowiedzi premier Donald Tusk zapewnił o pełnym wsparciu prawnym dla żołnierzy, którzy brali udział w operacji związanej z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Szef rządu podkreślił, że prokuratura pod nadzorem prokuratora generalnego zbada sprawę, a wojskowi wykonujący swoje obowiązki nie poniosą żadnych negatywnych konsekwencji.
Premier Tusk jednoznacznie stwierdził, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej nie było przypadkowe. Odrzucił sugestie, jakoby mogła za nim stać Ukraina, i podkreślił, że polskie służby mają pewność co do intencjonalnego charakteru ataku ze strony Rosji. Zapowiedział również wzmożoną walkę z dezinformacją oraz dalsze kroki NATO na wschodniej flance.
W operacji zestrzelenia dronów wzięły udział zaawansowane jednostki polskie i sojusznicze, w tym samoloty wczesnego ostrzegania AWACS, myśliwce F-35 i F-16, śmigłowce Mi-24, Mi-17 i Black Hawk, a także systemy obrony przeciwlotniczej Patriot oraz holenderskie myśliwce stacjonujące w Polsce w ramach misji NATO.
Większość Polaków nie chce walczyć o obronę ojczyzny. Zdumiewające wyniki sondażu
W całym kraju i poza nim rozpoczęły się dyskusje dotyczące bezpieczeństwa i ewentualnej wojny. Choć na ten moment zagrożenie nie występuje, ostatnie wydarzenia skłoniły redakcję „Super Expressu” do zbadania nastrojów społecznych. Poprzez Instytut Badań Pollster zapytano Polaków: „Czy w przypadku wybuchu wojny, jesteś gotowy/gotowa zgłosić się na ochotnika do wojska lub aktywnie wesprzeć wojsko w działaniach?”.
Wyniki sondażu okazały się jednoznaczne. Zdecydowana większość, bo aż 57% ankietowanych, odpowiedziała negatywnie. Gotowość do dobrowolnego wstąpienia do armii lub aktywnego wsparcia działań obronnych zadeklarowało zaledwie 26% respondentów, czyli co czwarty Polak. Spory odsetek, 17% przebadanych osób, nie wie lub nie ma zdania na ten temat.
Przedstawione dane malują obraz społeczeństwa, które w większości nie wykazuje chęci do osobistego zaangażowania w obronę kraju w razie konfliktu zbrojnego. Choć wynik ten może być interpretowany jako niepokojący sygnał, warto pamiętać, że deklaracje składane w czasie pokoju nie zawsze przekładają się na postawy w obliczu realnego zagrożenia. Historia wielokrotnie pokazywała, że w chwilach próby Polacy potrafią się jednoczyć i podejmować właściwe działania. Nikt tak naprawdę nie może mieć pewności, w jaki sposób zareaguje, jeśli będzie realna potrzeba obrony kraju. Nie można również ignorować dużej grupy osób niezdecydowanych, których ostateczna postawa może zależeć od rozwoju sytuacji.
Badanie zostało zrealizowane przez Instytut Badań Pollster w dniach 10-11 września 2025 roku metodą CAWI na reprezentatywnej próbie 1020 dorosłych Polaków. Struktura próby była reprezentatywna dla obywateli Polski w wieku 18+. Maksymalny błąd oszacowania wyniósł około 3%.
Dron uderzył w dom w Wyrykach w woj. lubelskim
Zobaczcie zdjęcia
