Muniek Staszczyk wraz z formacją T.Love przeszedł do historii polskiego rocka. Muzyk cały czas jest aktywny zawodowo, a jednym z miejsc, w których tworzy i planuje dalszą karierę jest jego warszawskie lokum. Ostatnio wokalista udzielił w nim wywiadu, przy okazji pokazując co nie co z kulis swojego artystycznego życia. Można się zdziwić!
Zobacz też: Kolejny wielki krok w życiu Roxie Węgiel i Kevina Mgleja. Pochwalili się tym w mediach społecznościowych
Muniek Staszczyk nie jest pedantem. Lubi chaos!
Cztery ściany ikony polskiego rocka odwiedził reporter magazynu "Viva!". Kadry z wnętrza mieszkania można też od czasu do czasu zobaczyć na profilach Staszczyka w mediach społecznościowych. Jak widzimy, w mieszkaniu panuje swoisty chaos. Nie brakuje ogromu płyt i książek, a także oprawionych w ramy zdjęć i obrazów. Część z nich - jak relacjonuje muzyk - wykonała jego córka. Lider T.Love wprost przyznaje, że nie jest pedantyczny i dobrze się odnajduje w kontrolowanym bałaganie.
"Jest tu taki trochę śmietnik. Nigdy nie byłem jakimś pedantem. Tak żyję. Biurko mam trochę zaśmiecone, bo robię przy nim różne rzeczy" - powiedział.
"Uwielbiam kicz spod Jasnej Góry"
Muzyk nie ukrywa również, że poza książkami czy płytami zbiera również nieco mniej przydatne na co dzień przedmioty. Chodzi o wszelkiego rodzaju pamiątki, które można przywieźć ze sobą z podróży. Jak przyznaje, upodobał sobie dekoracyjne kule. Muniek nie owija w bawełnę i z dystansem zdradza, że lubi zbierać tandetne artykuły znad Bałtyku, a nawet... dewocjonalia z Jasnej Góry. Na nagranym materiale rzeczywiście widzimy niemałą zbieraninę rozmaitych drobiazgów, w tym maskotek, kul śnieżnych i figurek maryjnych. Zdjęcia znajdziecie w naszej galerii poniżej.
"Na parapecie mam kule, które zbieram z różnych miejsc Polski i świata. Lubię takie troszkę lekko tandetne rzeczy. Uwielbiam tandetne pamiątki znad morza lub kicz spod Jasnej Góry" - wyznał.