Eurowizja 2025 wzbudza w Polsce wielkie emocje. Nic dziwnego - w końcu po 30 latach od swojego legendarnego debiutu na tej samej scenie, Justyna Steczkowska walczy o jak najlepsze miejsce w tym międzynarodowym konkursie muzycznym. Artystka doskonale poradziła sobie w półfinale i bez problemu awansowała do wielkiego, zaplanowanego na sobotę 17 maja finału Eurowizji. To właśnie show Steczkowskiej wywołało największe zainteresowanie w sieci. Występ z piosenką "Gaja" w pierwszym półfinale zgromadził już ponad dwa miliony odsłon i okupuje szczyt karty na czasie. Wiele osób wierzy, że talent i charyzma wokalistki zostaną docenione nie tylko przez publiczność, ale i przez jurorów. Do tej pory polscy reprezentanci nie mogli liczyć na przychylność z ich strony.
Dla Justyny Steczkowskiej występ w półfinale Eurowizji miał symboliczne znaczenie. Artystka powróciła na eurowizyjną scenę dokładnie po 30 latach. W 1995 roku, gdy reprezentowała nasz kraj z utworem "Sama", choć świat patrzył głównie na nią, w tle pojawiały się również inne osoby o tym samym nazwisku – i nie była to przypadkowa zbieżność. Na scenie gwieździe towarzyszyły dwie z jej czterech sióstr.
Siostry Steczkowskiej na Eurowizji
W 1995 roku Justyna Steczkowska zabrała do Dublina, gdzie wówczas odbywał się Konkurs Piosenki Eurowizji, swoje dwie siostry: Magdę i Krystynę. Obie pojawiły się wówczas w jej chórkach i wspólnie z nią wykonały kawałek "Sama". Piosenka nie podbiła serc publiczności, a Steczkowska zajęła ostatecznie 18. miejsce. Wiele osób twierdzi po latach, iż singiel wyprzedzał swoje czasy. Dla samej piosenkarki był zaalarmowaniem, iż nie zamierza nagrywać komercyjnego materiału.
Na pewno była inna niż piosenki, które tam były i taki też był mój zamysł. Ja od początku grałam trochę inną muzykę. Dla mnie było dobre - taki sygnał dla świata, moich przyszłych odbiorców, że to idzie w taką stronę, że w taki sposób będę o tym myśleć - wspominała w rozmowie z Eską.