Spis treści
Podczas pierwszego polskiego koncertu Shawna Mendesa w 2019 roku nikt nie mógł się spodziewać, że wkrótce rozpęta się pandemia, a na kolejny występ wokalisty nad Wisłą przyjdzie zaczekać ponad sześć lat. Wielki powrót Kanadyjczyka ściągnął do Krakowa tłumy, a koncert pokazał, że nie potrzeba zjawiskowej scenografii, by każda minuta show była spektakularna.
Zobacz też: Tłumy po merch Shawna Mendesa. Tyle kosztują koszulki i bluzy artysty
Lubiana i MARO jako support. Pokochały polską publikę
Przed koncertem Mendesa publiczność rozgrzały dwie uzdolnione artystki alternatywne. Belgijsko-kameruńska wokalistka Lubiana zagrała utwory inspirowane jej afrykańskim pochodzeniem i dotyczące kontaktu z przodkami. Z kolei potem w świat portugalskich brzmień publikę zabrała MARO, kompozytorka oraz finalistka Eurowizji 2022, o której rzekomym romansie z Mendesem od kwietnia plotkowały tabloidy. Kiedy podczas jednej z piosenek polska widownia uniosła latarki, powiedziała: "To najfajniejsze, co widziałam w życiu! Dziękuję!" Zdradziła też, że Shawn Mendes uważa Polaków za najlepszą widownię w Europie.
"Tęskniliśmy". Pełna arena znała tekst każdej piosenki
Szybko można było się przekonać, że tysiące zebranych fanek i fanów nie mogły się doczekać powrotu Mendesa do Polski. Show rozpoczęło się z hukiem od przeboju "There’s Nothing Holding Me Back", który – tak jak większość kolejnych numerów – cała arena odśpiewała razem z artystą. Na widowni nie brakowało słów skierowanych do 27-latka: "Tęskniliśmy", "Dobrze cię widzieć", "Lost in Japan? Found in Kraków". Wokalista przywdział też polską flagę, a następnie zabrane z tłumu przed sceną kapelusz oraz wianek – widoczny na głowach licznych fanek w Tauronie.
W 2022 roku trasę "Wonder: World Tour" odwołano z przyczyn zdrowotnych. Jak szczerze wyznał Mendes, trudno było mu powrócić na scenę po pandemicznej przerwie, również w związku ze zmaganiem się z zaburzeniami lękowymi.
Shawn Mendes w Krakowie: bez przepychu, ale imponująco
Ten koncert pokazał, że niewiele potrzeba wykonawcom popu, by solowy występ bez gigantycznej scenografii czy licznych efektów specjalnych stał się koncertem godnym największych gwiazd rocka. Sam artysta zresztą pokazał się z wyrazistej strony solówkami na gitarze i świetnymi wokalizami. Nie zabrakło największych przebojów w znanym wydaniu – "Wonder", "Señorita" czy nowszego "Why Why Why", ale także hitów w interesujących, odbiegających od radiowego brzmienia aranżacjach - "Stitches" czy "In My Blood".
Przy tak zaangażowanej publiczności – prostota i skromność obroniły się najlepiej. Świetnie było patrzeć na uwielbienie, jakim ponad 10 tysięcy osób darzy artystę, który nie gości na co dzień na łamach serwisów plotkarskich i unika zbędnego szumu wokół siebie. Wystarczy, że skraca dystans w kontakcie z fanami na żywo.
Wokalista podzielił się też osobistymi refleksjami wokół utworów "Heart of Gold" i "It’ll Be Okay". Ten pierwszy napisał po śmierci przyjaciela, który odszedł w młodym wieku z powodu przedawkowania substancji psychoaktywnych. Mendes powiedział też, że jest zachwycony młodym pokoleniem i wierzy w dobrą przyszłość dla kolejnych generacji.
Shawn Mendes – "On The Road Again" w 2025 roku
Gdzie będzie można zobaczyć Shawna Mendesa na żywo? Po występach w Kosowie i Polsce wokalista zaprezentuje się 7 sierpnia podczas węgierskiego festiwalu Sziget. Do końca miesiąca zagra w Europie jeszcze dziewięć koncertów, kończąc europejską część "On The Road Again Tour" w Monachium 31 sierpnia. We wrześniu i październiku odbędzie się w sumie osiem koncertów w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.