Trzeci dzień festiwalu w Operze Leśnej przyniósł publiczności moment, który wielu zapamięta na długo. Gdy Natalia Szroeder pojawiła się na scenie otulona światłem i mgłą, od razu dało się poczuć atmosferę czegoś niezwykle intymnego. Chwilę później dołączył do niej Ralph Kamiński, a ich wspólne wykonanie utworu "Przypływy” było spektaklem pełnym emocji. Występ miał w sobie delikatność, nostalgię i głębię, a sama Natalia nie kryła, że dla niej to wydarzenie było czymś więcej niż kolejnym koncertem.
Artystka wielokrotnie udowodniła już, że potrafi zamienić scenę w magiczne miejsce. Jednak to właśnie „Przypływy” w duecie z Kamińskim sprawiły, że Sopot tego wieczoru naprawdę zatrzymał się w miejscu. W rozmowie z nami wyznała, że utwór, który wykonała wiąże się z ciekawą historią rodzinną.
Zobacz też: Natalia Szroeder skazywała się na samotność. Życie prywatne kontra muzyczna wolność [GALERIA]
Natalia Szroeder o utworze "Przypływy"
Natalia podkreśliła, że sopocka scena zawsze wywołuje w niej ogrom emocji i bardzo lubi wracać w miejsce, które słyszało już tak wiele historii opowiedzianych w akopaniamencie pięknych dźwięków.
Ona ma w sobie magię, na prawdę. Przyjeżdżamy tutaj i ja czuję obecność tutaj tych wszystkich występów, które przez lata ta scena widziała. To jest pewien rodzaj presji, ale takiej dobrej i poczucie zaszczytu, że możemu tutaj być - przyznała.
Szczególną wagę miał też sam utwór, który wykonała wraz z Ralphem.
Poza tym, że tekst do piosenki powstał na bazie wiersza mojego taty, który napisał ten wiersz natchniony melodią, do "Przypływów", to jest bardzo wyjątkowe i bardzo bliskie mojemu sercu, ponieważ ja mam wspaniały kontakt z rodzicami, więc wspaniale jest śpiewać coś, co jest nasze wspólne - ujawniła.
Artystka zdradziła również, że w tworzenie teledysku zaangażowała się cała jej rodzina.
Teledysk kręciliśmy w mojej miejscowości rodzinnej mojego taty, cała rodzina była zaangażowana do pomocy przy tym, więc ten utwór jest taką wspólną sprawą nie tylko moją, ale też moich bliskich.