Ten Typ Mes, znany z bezkompromisowych tekstów i ostrego języka, nie pozostawia złudzeń w swoim najnowszym utworze. Jak sam przyznaje, "God Bless" to nic innego jak "wypraszanie złych postaci ze swojego życia, ze swojego uniwersum". Raper wprost deklaruje, że postanowił "nazwać rzeczy po imieniu" i rozprawić się z tym, co mu nie leży. Takie podejście od razu przywodzi na myśl jego burzliwą przeszłość i dawne konflikty, a jednym z najgłośniejszych był ten z Jackiem Mejerem, czyli Mezo.
Mes załatwił sprawy z Jackiem Mejerem. Swój gniew skierował w inna stronę
W rozmowie z Matim Fuczyło z Radia ESKA padło pytanie o potencjalny "prztyczek" w stronę dawnego oponenta. Jednak odpowiedź Mesa była stanowcza i ucięła wszelkie domysły.
Nie wiem czy mówisz o Jacku Mejerze, ale to jest jak najbardziej zamknięty rozdział. Nie ma tam żadnego nawiązania do Meza. Tam jest nawiązanie do dokumentu o polskim rapie
- wyjaśnił artysta.
Okazuje się, że ostrze "God Bless" skierowane jest w zupełnie inną stronę. Mes nie kryje swojego zaskoczenia i dezaprobaty wobec sposobu, w jaki niektóre ikony polskiego rapu w dokumencie na popularnej platformie streamingowej "z dziwną miętą" wypowiadały się o ekipach i solistach hiphopolo z początku XXI wieku. Raper, znany ze swojego krytycznego podejścia do tego nurtu, nie przebierał w słowach, nazywając go "nędznym wtedy i nędznym dziś".
Co więcej, Mes z ironią odniósł się do obecnej sceny rapowej i wszechobecnego autotune'a. Jego zdaniem, o ile kiedyś łatwo było rozpoznać głosy ówczesnych wykonawców, o tyle dziś mamy do czynienia z "jednym głosem dla całego pokolenia kretynów i idiotek", za którym stoi właśnie autotune.
Wygląda więc na to, że "God Bless" to bezkompromisowa ocena pewnych zjawisk na polskiej scenie rapowej oraz rozliczenie się z przeszłością w szerszym kontekście. Fani Mesa mogą być pewni, że jego nadchodzący album "Bukowski 20 lat później" będzie równie szczery i autentyczny