Projekt Polski 2050 zakłada, że sklepy mogłyby działać regularnie w pierwszą i trzecią niedzielę każdego miesiąca. To spora rewolucja, bo obecnie handel jest dopuszczony jedynie w wybrane dni i to głównie pod koniec wybranych miesięcy oraz przed świętami.
Autorzy ustawy przekonują, że taki stały rytm ułatwi pracownikom planowanie grafiku, a klientom, zwykłą codzienność, bo nikt już nie będzie musiał zastanawiać się, czy dana niedziela jest handlowa, czy nie. Do tego dochodzi finansowy bonus. Pracownicy mieliby dostawać podwójne wynagrodzenie, a pracodawcy musieliby zapewnić im dzień wolny w okresie sześciu dni przed lub po niedzielnym dyżurze.
Nie wszystkim jednak propozycja się podoba. "Solidarność” głośno protestuje, twierdząc, że zmiana cofnie efekty kilkuletniej walki o wolne niedziele i negatywnie odbije się na życiu rodzinnym pracowników. Związek wzywa do mobilizacji i nie ukrywa, że liczy na prezydenckie weto.
Zobacz też: Black Week w Lidlu. Sprawdź, co warto kupić
Niedziele handlowe w 2026 roku - czy będą zmiany?
"Solidarność” szczególnie ostro reaguje na pomysł zwiększenia liczby handlowych niedziel. Szef handlowej "S”, Alfred Bujara, podkreśla, że związkowcy mają "4,5 roku pewności”, że obecna ustawa pozostanie nienaruszona, ale docierają do niego sygnały, że rząd może próbować obejść sprzeciw i wprowadzić zmiany rozporządzeniem.
Podkreśla, że to byłby absurd, jednak nie pierwszy w naszym kraju. Związek otwarcie apeluje do prezydenta Karola Nawrockiego, by zawetował ustawę, jeśli trafi na jego biurko. Przypomina też, że od 2018 roku zakaz handlu w niedziele wprowadzano stopniowo, aż do obecnego modelu, w którym dopuszczonych jest tylko siedem niedziel handlowych w roku.
W 2025 r. pozostały już tylko trzy grudniowe daty: 7, 14 i 21 grudnia. Według sondażu UCE Research niemal połowa Polaków (47 proc.) nie chce powrotu częstego handlu w niedziele, a za zmianami opowiada się 41 proc. Głosów niezadowolenia nie brakuje także w branży, choć zakaz nie dotyczy części usług jak np. stacje paliw i kawiarnie.
Za łamanie obowiązujących przepisów grożą wysokie kary, od 1000 zł do nawet 100 tys. zł, a przy uporczywnym łamaniu, ograniczenie wolności. Nowy projekt może więc wywrócić aktualny system do góry nogami, ale jego los zależy teraz od dalszych decyzji parlamentu i ruchu prezydenta.
zobacz galerię: Cisza przed zimą. Najpiękniejsze miejsca na slow weekend w Karkonoszach