Kosiniak-Kamysz o tym, co stało się w Wyrykach
Podczas czwartkowej, niezapowiedzianej wizyty w Kijowie, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz jednoznacznie wskazał, kto ponosi odpowiedzialność za zdarzenia, które miały miejsce w Polsce w nocy z 9 na 10 września. Odnosząc się do częściowego zniszczenia domu w miejscowości Wyryki-Wola w województwie lubelskim, szef MON stwierdził, że wina leży po stronie Rosji.
- Rosyjskie drony, to jest przyczyna, to jest powód i to są sprawcy - oświadczył wicepremier podczas konferencji prasowej.
Jego wypowiedź była reakcją na pytanie dziennikarzy o potwierdzenie informacji podanej wcześniej przez ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka. Powiedział on, że na budynek mogła spaść rakieta wystrzelona przez polski samolot.
Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że bezpośrednim powodem całego zdarzenia, w tym uruchomienia polskich procedur obronnych, był zmasowany atak Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Dodał jednocześnie, że szczegółowe okoliczności incydentu w Wyrykach są obecnie przedmiotem dochodzenia prokuratury i zaapelował o wstrzemięźliwość w formułowaniu ostatecznych wniosków.
- Jest kilka hipotez, które mogą być realne - każda musi być sprawdzona. Byłbym bardzo nieodpowiedzialny, gdybym dzisiaj wysnuwał wnioski, bo w przestrzeni internetowej możemy przeczytać o kilku różnych powodach, z jakich mogło do tego dojść, więc te szczegóły muszą być zbadane - zaznaczył szef MON.
Dopytywany o to, czy minister Siemoniak mógł zbyt pochopnie pospieszyć się ze swoją oceną sytuacji, Kosiniak-Kamysz odpowiedział dyplomatycznie, że koordynator służb specjalnych „może ma jakieś swoje przemyślenia w tym względzie”.
Minister obrony narodowej zapewnił również, że wszystkie najważniejsze ośrodki władzy w państwie, w tym Pałac Prezydencki, są na bieżąco informowane o przebiegu wydarzeń i ustaleniach wojska.
- Pan prezydent jest o wszystkim informowany i to (go) informuje gen. Maciej Klisz, Dowódca Operacyjny (Rodzajów Sił Zbrojnych). Tyle słów było podziękowania dla generała Klisza, to ja nie wiem skąd taki brak zaufania do tych notatek, które przesyła również do Pałacu Prezydenckiego - powiedział szef MON.
Dodał, że jest zdziwiony ewentualnym brakiem zaufania do Dowództwa Operacyjnego oraz Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
- Nie mam nic do zarzucenia Dowództwu Operacyjnemu. Nie mam nic do zarzucenia Sztabowi Generalnemu na temat informowania mnie, czy pana prezydenta - podkreślił wicepremier.
Zauważył także, że podczas posiedzenia Komitetu ds. Bezpieczeństwa, na którym omawiano incydent z nocy z 9 na 10 września, obecny był wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który dysponował taką samą wiedzą jak pozostali uczestnicy.
W czwartek 19 września wicepremier Kosiniaa-Kamysz złożył niezapowiedzianą wizytę w Kijowie, gdzie spotkał się z szefem ukraińskiego resortu obrony Denysem Szmyhalem. Jak poinformował ukraiński polityk, strony uzgodniły utworzenie wspólnej grupy operacyjnej, która będzie zajmowała się kwestiami związanymi z dronami. W jej skład wejdą żołnierze z Polski i Ukrainy.
Rosyjskie drony nad Polską
W nocy z 9 na 10 września, w trakcie rosyjskiego ataku na Ukrainę, polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono wówczas procedury obronne, a polskie i sojusznicze lotnictwo zestrzeliło obiekty stanowiące bezpośrednie zagrożenie. Był to pierwszy raz w najnowszej historii Polski, kiedy Siły Powietrzne użyły uzbrojenia w krajowej przestrzeni powietrznej.
W wyniku tych działań w miejscowości Wyryki-Wola uszkodzony został dom jednorodzinny. Zniszczeniu uległ dach, popękały ściany oraz uszkodzony został samochód. Nadzór budowlany po oględzinach stwierdził, że rodzina będzie mogła powrócić do budynku i zamieszkać na parterze.
We wtorek „Rzeczpospolita”, powołując się na anonimowe źródła w strukturach bezpieczeństwa państwa, podała, że przyczyną zniszczeń nie był dron, lecz zabłąkana rakieta przeciwlotnicza, wystrzelona z polskiego myśliwca F-16.
