W 12. edycji „Rolnik szuka żony” widzowie poznali Rolanda, 37-letniego rolnika z Łódzkiego, który powrócił na wieś po latach spędzonych w wielkim mieście. Stworzył tam swoje wymarzone miejsce na ziemi – przestronny dom z pięknym ogrodem, który jest jednocześnie jego azylem i sercem gospodarstwa. Mimo że mieszka w osobnym budynku, dzieli podwórko i codzienność ze swoją rodziną. Ten układ, choć dla niego naturalny, okazał się powodem pierwszego, poważnego zgrzytu już na początku programu. W 2. odcinku, podczas spotkania na żywo, jedna z kandydatek otwarcie wyraziła swoje obawy, mówiąc, że nie chciałaby mieszkać z jego rodziną. Okazało się, że mieszkanie po sąsiedzku z najbliższą rodziną to nie największy "problem". Jego burzliwa i bolesna przeszłość mówią wiele o jego podejściu do związków.
Uczestnik programu był zaręczony
Roland zafascynował widzów od samego początku, ale prawdziwa sensacja wybuchła, gdy rolnik postanowił otworzyć się na temat swojego życia uczuciowego. W programie wyznał, że był zaręczony, ale pomimo tego, nie udało mu się stworzyć głębokiej relacji, a wszystko przez niewielkie zaangażowanie w związek.
Nie sprostałem. Wydaje mi się, że to raczej moja wina. To była bardzo dobra i fajna dziewczyna. Mam żal do siebie. Ona twierdziła, że pasujemy do siebie. Ale ja byłem trochę taki nie do życia. Częściowo się wahałem, częściowo nie wiedziałem, co robić.
Dziewczyna uznała, że potrzebują czasu i wyjechała. Roland nie próbował jej zatrzymać.
Nie wiedziałem wówczas, co zrobić, więc stwierdziłem, że jeżeli odjechała, to tak ma być. I temat urwał się całkowicie.
- powiedział.
Te słowa rzuciły wyraźny cień na jego zaangażowanie w związki, a także prowadzenie relacji. Wydaje się, że historia zerwanych zaręczyn nie jest odosobnionym przypadkiem. Roland wyznał, że podobne problemy towarzyszyły mu w wielu relacjach. Mimo że podobały mu się kobiety, często nie dawał sobie szansy na miłość.
Ciągle mi się wydawało, że jest dobrze, dobrze, aż nagle przychodziła myśl, że nie dam rady. Każdą relację potrafię zakończyć błyskawicznie.
- oznajmił szczerze.
Mężczyzna przyznał, że większość jego dotychczasowych związków trwała zaledwie kilka miesięcy, a nawet tygodni. Opowiedział o randkach w Łodzi, gdzie poznał dwie kobiety. Z jedną z nich, dietetyczką, nie wyszło, więc zaczął spotykać się z jej koleżanką. Ten dwumiesięczny związek zakończył się zerwaniem ze strony dziewczyny. Powód?
Stwierdziła, że nie byłem zaangażowany.
- dodał.
To druzgocące wyznanie pokazuje, że rolnik nosi w sobie głęboko zakorzeniony problem. Czy to obawa przed zaangażowaniem, strach przed bliskością? Fakt, że jedna z kandydatek w 2. odcinku „Rolnika” otwarcie powiedziała, że nie chciałaby mieszkać z jego rodziną, wyraźnie poruszył Rolanda. Czy nowa miłość zdoła przełamać mur, który sam zbudował wokół siebie?