Work-life balance to już przeżytek. Dziś dążymy do work-ife blending

Idea równowagi między pracą a życiem prywatnym zmienia się szybciej, niż jesteśmy w stanie nadążyć. Jedni potrzebują sztywnych granic, inni wolą pełną elastyczność, a są i tacy, którzy po prostu wszystko traktują jako jedną całość. Który z tych modeli będzie dla ciebie najlepszy?

Work - life balance to już przeżytek. Dziś dążymy do work - life blending

i

Autor: Freepik.com

Jeszcze kilka lat temu wiele osób wierzyło, że work-life balance to przepis na spokojne życie, w którym praca nie wchodzi z butami do domu, a prywatność nie miesza się z firmowymi obowiązkami. Tyle że rzeczywistość zrobiła swoje. Praca zdalna, hybrydowa, elastyczne godziny, powszechny dostęp do technologii… Wszystko to sprawiło, że granice zaczęły się rozmywać.

Eksperci mówią dziś coraz głośniej, że sztywny podział z przeszłości nie nadąża za tempem życia współczesnych pracowników – zwłaszcza tych młodszych, z generacji Z i milenialsów. Ale to nie znaczy, że mamy żyć w chaosie. Po prostu każdy potrzebuje innej wersji równowagi. 

Work-life balance: sztywne granice, które coraz częściej uwierają

W work-life balance chodzi o to, żeby praca i życie prywatne były oddzielone grubą linią. Działa to świetnie, gdy lubisz rytm dnia, w którym wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Kończysz o 17:00, zamykasz laptopa i zmieniasz tryb na "dom". Żadnych telefonów wieczorem, żadnego nadrabiania w niedzielę.

Problem w tym, że świat się zmienił. Home office wiele osób pozbawił możliwości takiego jasnego odcięcia "tu praca – tam życie". Mimo to wciąż istnieje grupa, dla której to podejście działa jak plaster na zmęczoną głowę – pozwala poczuć porządek, kontrolę i odrobinę świętego spokoju.

Work-life blending: miks, który smakuje różnie

A co jeśli nie chcesz oddzielać wszystkiego jak w Excelu? Tu wchodzi work-life blending – podejście bardziej elastyczne, niż work-life balance. W praktyce wygląda to tak: możesz pracować o 7 rano, potem skoczyć z psem na spacer, a raport dokończyć wieczorem. Zakupy w środku dnia? Jeśli twoja praca na to pozwala – czemu nie. A odpisywanie na maila, kiedy czekasz u fryzjera, nie jest już niczym dziwnym. 

Niestety, także i ten system ma swoją ciemniejszą stronę. Trzeba mieć naprawdę solidną samodyscyplinę, inaczej zaległości rosną w zawrotnym tempie. Osoby skłonne do przepracowywania się mogą z kolei wpaść w pułapkę ciągłej dostępności.

To model idealny dla freelancerów, przedsiębiorców, ludzi pracujących projektowo. Trudniejszy do wdrożenia tam, gdzie liczą się godziny, dyżury i praca zespołowa.

Work-life integrity: jedno życie, wiele ról

To podejście wybierają ci, którzy nie chcą już dzielić życia na "pracę" i "nie pracę". Nie oszukujmy się, praca jest częścią tożsamości, jednym z elementów, które opisują, kim są – obok rodziny, pasji czy relacji.

Jeśli twoje zajęcie zawodowe to nie tylko sposób na rachunki, ale coś, co naprawdę cię nakręca, dodaje sensu i wpływa na to, jak postrzegasz świat – ten model może być dla ciebie naturalny. Nie musisz udawać dwóch różnych osób: jednej przy biurku, drugiej po pracy.

To jednak opcja dla ludzi, którzy lubią swoją pracę i mają dużą kontrolę nad tym, jak pracują. Dla tych, którzy pracują tylko dla pieniędzy albo potrzebują jasnych ram, work-life integrity może być męczące. 

 Balance czy blending? Nie ma jednego przepisu

W świecie, w którym praca i życie prywatne coraz częściej się przenikają, wybór idealnego modelu nie jest jednorazową decyzją, tylko drogą. Dla jednej osoby najlepszy będzie klasyczny podział czasu, dla innej – totalna elastyczność, a ktoś jeszcze inny będzie chciał po prostu żyć tak, jak mu w duszy gra, bez ciągłego przełączania się między trybami.

Najważniejsze jest to, żeby praca nie walczyła z twoim życiem prywatnym i żeby cały ten układ – nieważne, jak go nazwiesz – dawał ci poczucie harmonii, a nie wiecznej przepychanki.

The Bridge – nowa ikona Warszawy. Najnowocześniejszy biurowiec w Polsce!