Nadchodząca zmiana w polskiej ortografii to wydarzenie, jakiego nie było od dekad. Wraz z początkiem 2026 roku, zacznie obowiązywać kilkanaście nowych zasad pisowni. Ich celem jest przede wszystkim ujednolicenie reguł i wyeliminowanie wyjątków, które sprawiały piszącym najwięcej problemów. Jak podkreślają eksperci, to szczególny czas nie tylko dla językoznawców, ale dla wszystkich użytkowników języka polskiego.
Największa reforma od 90 lat. Co dokładnie się zmieni?
Nowe regulacje, wprowadzone przez Radę Języka Polskiego, obejmują kilka kluczowych obszarów. Jedną z najbardziej odczuwalnych zmian będzie wprowadzenie pisowni wielką literą nazw mieszkańców miast, ich dzielnic, osiedli i wsi. Oznacza to, że poprawnie napiszemy Łodzianin, Warszawianin, Ochocianka czy Mokotowianin.
Do tej pory te nazwy pisano małą literą, natomiast nazwy mieszkańców państw i regionów literą wielką. Było to powodem powstawania wielu błędów ortograficznych - wskazała językoznawczyni i slawistka Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi Joanna Satoła-Staśkowiak.
Inne istotne zmiany to:
- Pisownia wielką literą wyrazów takich jak aleja, brama, bulwar, jeśli stoją na początku nazwy obiektu w przestrzeni publicznej (np. Aleja Róż, Brama Warszawska), przy zachowaniu małej litery dla wyrazu ulica (np. ulica Józefa Piłsudskiego).
- Wprowadzenie wielkiej litery we wszystkich członach wielowyrazowych nazw lokali usługowych i gastronomicznych, np. Karczma Słupska, Kawiarnia Literacka.
- Ujednolicona, łączna pisownia cząstek niby- i quasi- z wyrazami zapisywanymi małą literą, np. nibyartysta, quasiopiekun.
Historyczna chwila dla języka polskiego? Ekspertka komentuje
Językoznawczyni i slawistka dr hab. Joanna Satoła-Staśkowiak przyznała, że skala obecnej reformy jest wyjątkowa, także na tle innych krajów słowiańskich.
W XXI wieku reformy ortografii w innych krajach słowiańskich były przeprowadzane niezwykle rzadko. Do tego miały jednak charakter drobny, a nie rewolucyjny, bo do znacznych zmian w językach poszczególnych krajów dochodziło wcześniej, na przykład w XX wieku – powiedziała.
Ekspertka podkreśliła, że jesteśmy świadkami procesu, który zwykle bada się z perspektywy czasu.
Nieczęsto bowiem zdarza się, by zmiany w języku były widoczne w czasie rzeczywistym. Zwykle bada się je z dystansu, na podstawie archiwalnych dokumentów, dawnych językoznawczych artykułów, polemik i wspomnień. Tym razem jest inaczej: stojąc u progu reformy ortografii 2026 roku, możemy obserwować proces od wewnątrz. Jesteśmy jego uczestnikami, świadkami i jednocześnie komentatorami – tłumaczyła.
Jak podsumowała, reforma dla jednych będzie wyzwaniem, a dla innych długo oczekiwanym uporządkowaniem językowych reguł. – Jednak niezależnie od stopnia jej odczuwalności, już teraz staje się częścią historii języka, którą będziemy opisywać przez kolejne lata – zaznaczyła.