Choć dorastała w cieniu legendy Perfectu, szybko udowodniła, że potrafi iść własną drogą. Jej charakterystyczny głos, autentyczność i energia od ponad dwóch dekad przyciągają fanów, a najnowszy album pokazuje artystkę w pełni świadomą, pewną siebie i gotową na artystyczne ryzyko.
W Mellinie Markowska wróciła do osobistych wspomnień, mówiła o więzi z ojcem i synem, ale też o tym, jak z wiekiem nauczyła się nie ulegać cudzym oczekiwaniom.
"Ta płyta to moja kobiecość"
Patrycja Markowska przyniosła do studia winylowy egzemplarz swojego nowego albumu "Obłęd". To – jak sama mówi – pierwsza płyta, przy której nie zgodziła się na żadne kompromisy.
– Nagrałam sporo płyt, ale dopiero teraz mogę powiedzieć, że nie zmieniłabym ani dźwięku. To jest moja kobiecość, moja droga i to smakuje – przyznała. Podkreśliła, że choć ojciec doradzał jej bardziej gitarowe brzmienie, ona zdecydowała się na elektronikę i klawisze, bo tak czuła i tak chciała opowiedzieć swoją historię.
"Mój syn idzie własną drogą"
Wokalistka z dumą mówiła o 17-letnim Filipie, który pod pseudonimem stawia pierwsze kroki w muzyce. – On ma bardzo silną osobowość i idzie swoją ścieżką. Czasem coś mu doradzam, ale on i tak robi po swojemu – opowiadała.
Markowska przyznała, że koncert syna wywołał u niej ogromne wzruszenie.
– Płakałam jak wariatka, bo zobaczyłam w nim siebie sprzed lat.
"Na scenie trzeba oddać serce"
Relacja z Grzegorzem Markowskim, legendarnym wokalistą Perfectu, zawsze była dla Patrycji źródłem inspiracji.
– Najbardziej imponowało mi, że tata nigdy nie asekurował się na scenie. On zawsze szedł całym sobą, dawał ludziom emocje. To była dla mnie dobra szkoła, choć czasem bolesna – mówiła.
Artystka przyznała, że choć nie zawsze zgadzała się z jego sugestiami, to właśnie autentyczność ojca stała się dla niej wzorem.
"Miłość to wolność"
Nowa płyta Markowskiej jest mocno osadzona w emocjach.
– Miłość jest dla mnie antidotum. To wolność, prawda, bycie blisko drugiego człowieka. Gdyby ludzie się naprawdę kochali i szanowali, nie byłoby wojen – podkreśliła wokalistka.
Przyznała też, że uczy się dziś mądrzej wybierać i nie zatracać w związkach.
– Kiedyś gubiłam się w zauroczeniach, dziś wiem, że trzeba mieć też swoją bazę w środku.
"Hejt podcina skrzydła"
Markowska nie ukrywała, że nierzadko stawała się celem krytyki.
– Jestem łatwym celem, bo śpiewam bardzo emocjonalnie. W Sopocie po występie nagle zobaczyłam falę hejtu. To boli, ale nauczyłam się mieć dystans – wyznała.
Najczęściej powtarzany komentarz, jaki czyta w sieci, brzmi: "Karierę zrobiła na plecach ojca".
Artystka odpowiada na to z ironią:
– 25 lat jadę na tych plecach, jakie musi mieć zmęczone!
Ta rozmowa pokazała Patrycję Markowską nie tylko jako dojrzałą artystkę, ale też wrażliwą kobietę i matkę, która świadomie kroczy własną drogą. "Z wiekiem po prostu nie chce mi się już iść na kompromisy" – podsumowała.
Zaciekawiliśmy was? Zobaczcie lub posłuchajcie nowego odcinka "Melliny". Jak zwykle, obejrzycie go w serwisie YouTube na kanale Eski Rock oraz na stronie internetowej eskarock.pl. Odcinka można też posłuchać jako podcastu w serwisach streamingowych.
To też może cię zainteresować: Marek Dyjak w Mellinie: "Modlę się, żeby pojednać się z córką"