Krystyna Janda przejmująco o stracie męża. Byli razem prawie 30 lat

2025-09-21 17:07

Krystyna Janda i Edward Kłosiński poznali się w 1976 roku na planie filmu "Człowiek z marmuru". Para spędziła ze sobą jako małżeństwo niespełna 30 lat, aż aktorka pochowała męża, którego zabrała choroba nowotworowa. Janda wróciła wspomnieniami do trudnego czasu żałoby i wyjawiła, jak w jej przejściu pomógł jej udział w filmie "Tatarak".

Krystyna Janda urodziła się w 1952 roku i należy do najbardziej znanych oraz utytułowanych polskich aktorek. Jej pierwszym mężem był kolega po fachu Andrzej Seweryn. Kiedy jeszcze była jego żoną, poznała się ze swoim przyszłym partnerem - operatorem filmowym Edwardem Kłosińskim. Głęboka więź połączyła ich na lata.

ESKA_Filip Gurłacz wyjawił, jaką radę dał mu Andrzej Wajda. Słowa mistrza pozostaną z nim na zawsze

Krystyna Janda straciła męża w 2008 roku. Tego samego dnia zagrała w komedii

Aktorka rozwiodła się z Sewerynem w 1979 roku, a dwa lata później poślubiła poznanego na planie "Człowieka z marmuru" operatora Edwarda Kłosińskiego. Para miała wiele wspólnych pasji, nie tylko o zawodowym charakterze, ale po ponad ćwierć wieku zmierzyła się z tragedią. U męża Jandy zdiagnozowano raka płuc. Mężczyzna zmarł na początku 2008 roku.

Jak aktorka niejednokrotnie opowiadała w wywiadach, tego samego dnia obowiązkowo stawiła się w teatrze. Jako profesjonalistka kontynuowała pracę, choć z pewnością nie łatwo było wystąpić w komediowym spektaklu "Boska" tuż po odejściu ukochanej osoby.

Zobacz też: Mąż sanah zaskoczył na koncercie. Kim jest ukochany piosenkarki?

Aktorka wspomina: "towarzyszyłam mu w umieraniu"

Do trudnych przeżyć i mierzenia się z żałobą Krystyna Janda wróciła ostatnio w rozmowie przeprowadzonej dla Polskiego Radia. 72-letnia aktorka podkreśliła, że ważna, choć wymagająca była dla niej rola w filmie "Tatarak" Andrzeja Wajdy. W 2009 roku na prośbę reżysera nagrała do niego wzruszający monolog.

"Ja ten monolog napisałam na prośbę Andrzeja Wajdy. Nagrałam to w ciągu jednego popołudnia, w pustym studio, tylko z operatorem i z Andrzejem. Tak się bałam tego zresztą. [...] Tylko, że ja ten monolog gdzieś tam miałam w sobie już od dawna. To było pięć i pół miesiąca od śmierci mojego męża, a towarzyszyłam mu w tym umieraniu niestety też sześć miesięcy. [...] Często nocowałam w szpitalu. Spędziłam tam z nim dużo czasu i to był taki czas, że ten monolog się jakoś układał. Sam przez te wszystkie miesiące" - opowiedziała.

W rozmowie Janda dodała, że poprosiła wówczas Andrzeja Wajdę, by nie brała udziału w wydarzeniach związanych z filmem - projekcjach w kinach czy też festiwalu w Berlinie. Reżyser dotrzymał słowa i nigdy nie zwrócił się do niej z żadną prośbą tego typu.