Nie biorą chorobowego z obawy o utratę pracy. Niepokojące zjawisko w polskich firmach

Zamiast leżeć w łóżku z termometrem, wielu młodych ludzi otwiera laptopa i loguje się do pracy. Zjawisko, które kiedyś było wyjątkiem, dziś staje się codziennością. Ambicja, presja i strach przed utratą pozycji zawodowej coraz częściej wygrywają ze zdrowym rozsądkiem. Trend L4L zamiast L4 zatacza coraz szersze kręgi w polskich firmach. Jak wyrwać się z tej spirali lęku przed zwolnieniem?

Niepokojące zjawisko L4L w polskich firmach

i

Autor: Freepik.com

Z danych ZUS wynika, że w ubiegłym roku Polacy spędzili na zwolnieniach lekarskich aż 290 milionów dni. To o blisko dwa miliony więcej niż rok wcześniej. Tyle że te liczby nie oddają pełnego obrazu sytuacji – coraz więcej osób, mimo formalnego L4, po prostu nie przestaje pracować. Laptop w łóżku, kubek herbaty obok i stwierdzenie "dam radę" – tak wygląda współczesne leczenie przeziębienia w korporacyjnym stylu.

Według badań ponad jedna trzecia pracowników w Polsce przyznaje, że wykonuje obowiązki mimo choroby. I choć można by uznać to za przejaw odpowiedzialności, w praktyce jest to raczej dowód na to, że granica między życiem zawodowym a prywatnym coraz bardziej się zaciera.

Lęk przed zniknięciem z radaru 

Najsilniej zjawisko L4L – czyli live for labour – widać wśród najmłodszych. Osoby dopiero rozpoczynające karierę zawodową czują ogromną presję, by być zawsze obecne i widoczne. Dla wielu z nich nawet jednodniowa nieobecność to ryzyko wypadnięcia z obiegu. Młodzi pracownicy logują się więc do pracy z gorączką, bólem głowy czy katarem, bojąc się, że ktoś uzna ich za niezaangażowanych.

Paradoksalnie, im starszy pracownik, tym większa gotowość, by po prostu odpuścić. W grupie powyżej pięćdziesiątego roku życia takie zachowania zdarzają się znacznie rzadziej. Starsi wiedzą już, że zdrowie nie ma drugiego terminu ważności.

Ambicja czy lęk przed byciem zbędnym?

Coraz częściej motorem napędowym staje się strach – zwłaszcza w świecie, w którym sztuczna inteligencja przejmuje część zadań biurowych. Młodzi boją się, że jeśli znikną choć na chwilę, ich miejsce zajmie ktoś inny, albo co gorsza – algorytm.

Eksperci zauważają, że to właśnie ta mieszanka niepewności i ambicji tworzy nowe zjawisko: zaangażowanie mimo choroby, pracy po godzinach i nieustanne poczucie winy, gdy nie jest się produktywnym.

Gdzie kończy się zaangażowanie, a zaczyna wypalenie?

Światowa Organizacja Zdrowia od lat ostrzega przed skutkami nadmiernej pracy. Regularne przekraczanie 55 godzin tygodniowo znacząco zwiększa ryzyko poważnych chorób serca i udarów. Tymczasem ponad połowa Polaków przyznaje, że nie jest zadowolona ze swojego balansu między życiem prywatnym a zawodowym. Wśród najmłodszych odsetek zadowolonych z równowagi jest jeszcze niższy.

Pokolenie Z nie choruje mniej – po prostu podczas choroby wciąż jest zalogowane. I choć takie podejście może na krótką metę przynieść efekty, w dłuższej perspektywie prowadzi do przemęczenia i wypalenia, które trudno potem odwrócić.

Zjawisko L4L pokazuje, że dla wielu młodych ludzi praca stała się nie tyle obowiązkiem, co stylem życia. Ale nawet najbardziej ambitni muszą czasem wcisnąć pauzę. Bo żadna prezentacja ani raport nie są warte utraty zdrowia.

Źródło: Spider's Web

CZEGO POKOLENIE Z NAUCZY BOOMERÓW? O ZMIERZCHU. LIFE COACHING TO ZŁO! | Marta Niedźwiecka - Mellina